wtorek, 6 listopada 2012

Rozdział 09 c


09. Niesamowicie dobre zakończenie dnia

Wszedłem na stację metra, która była prawie pusta. W okienku  wykupiłem bilet do centrum. Kiedy podjechał mój pociąg wsiadłem do pustego wagonu i rozłożyłem się na siedzeniu. Czułem jak głowa zaczyna mi pulsować tępym bólem, powracały niechciane wspomnienia. Warknąłem sam na siebie.
Kiedy głos z głośnika oznajmił moją stację czym prędzej wypadłem z pociągu. Jakby mnie sam diabeł ścigał wyskoczyłem na ulice. Miasto tętniło nocnym życiem, rozświetlone tysiącami neonów i reklam.
- Czas się zabawić- mruknąłem skręcając w boczną uliczkę.
Chyba dobrze trafiłem słysząc muzykę. Przeszedłem obok ochroniarza, który nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem. Zapach spoconych ciał, alkoholu i dymu uderzył we mnie odurzając. Podszedłem do baru.
- Po proszę piwo- rzekłem do barmana.
- Dowodzik- odparł beznamiętnie.
Wzruszyłem ramionami i wyciągnąłem podrobiony wieki temu dowód. Barman przyjrzał mu się podejrzliwie.
- Anglik?- zapytał oddając mi mój skarb.
- Taaa.
Patrzyłem jak wyciąga z lodówki schłodzoną butelkę, po czym ją otwiera i stawia przede mną.
- Pierwszy raz w Tokio?- zainteresował się.
- Nie- odparłem, chociaż nie miałem ochoty na pogaduchy.
- Mało rozmowny jesteś- udał obrażonego.
Wzruszyłem ramionami i szybko opróżniłem butelkę.
- Jeszcze jedno- powiedziałem.
Piłem już tak któreś z kolei. Barman bym pojętny i sam stawiał następne porcje alkoholu przede mną.
- Zamierzasz się upić?- zapytał nagle przyglądając mi się.
- A masz lepsze propozycje?- warknąłem.
- Ja nie- uniósł dłonie w obronnym geście.- Ale on chyba tak.
Podążyłem wzrokiem w kierunku, który mi wskazał. Siedział tam ciemnowłosy chłopak o brązowych oczach. Uśmiechał się do mnie zachęcająco.
- Nie mój typ- prychnąłem.
- Hetero?- zapytał uprzejmie barman.
- Bi- odparłem szczerze.
- Więc nie powinieneś mieć z tym problemu- przechylił głowę.- Orochimaru.
- He??
- Tak mam na imię a ty?
- Naruto.
- Miło mi.
Spojrzałem na niego ciekawiej. Był szczupłej budowy ciała, mojego wzrostu i z pięknym uśmiechu. To musiałem mu przyznać. Był przystojny a długie czarne włosy związał luźno na karku. Oczy zaś koloru niesamowicie jasnego brązu patrzyły na mnie z rozbawieniem.
- Podobam ci się?- zapytał uśmiechając się figlarnie.
- Trochę- przyznałem.
- Niestety nie gustuje w blondynach- westchnął teatralnie.- Za to lubię dobrze wyposażone blondynki.
Zachichotałem.
- O długich włosach- przyznałem.- Albo rude.
- Rude- udał oburzenie.- Są za bardzo wymagające.
- Ale ogniste- wyszczerzyłem się w uśmiechu.
- A co po wiesz na nią- pochylił się wskazując na brązowowłosą dziewczynę o zielonych oczach.
- Ładna- poczułem miły dreszcz.
- Zabaw się z nią- zachęcał Orochimaru.
- Może- udałem mało zainteresowanego.
- Twarda z ciebie sztuka- mruknął nadymając policzki.
- A może ja się z nim zabawie- szepnął ktoś nad moim uchem.
Powoli jakby od niechcenia spojrzałem na chłopaka mniej więcej w moim wieku. Zaschło mi w ustach na jego widok. Długie włosy koloru malin okalały jego przystojną twarz a zielone oczy patrzyły na mnie zachłannie. Delikatna tkanina koszuli koloru bladego różu okalała szczupłe ramiona a czarne obcisłe spodnie opinały umięśnione uda. Przesunąłem spojrzeniem po całej jego sylwetce nabierając apetytu. Był doskonały.
- Ty mną?- zakpiłem udając, że tracę zainteresowanie.
- Nie zapomnisz tej nocy- musnął ustami moje lewe ucho.
Zdusiłem w sobie dreszcz przyjemności.
- Jak chcecie 5 jest wolna- uśmiechnął się uradowany barman.
Nieznajomy ruszył w stronę krętych schodów rozpinając po drodze kilka guzików od koszuli.
- Chcesz coś do picia?- zawołałem za nim.
- Martinii- uśmiechnął się lubieżnie.
Orochimaru podał mi całą butelka.
- Zapłacisz rano- mrugnął do mnie porozumiewawczo.
No tak. Razem trochę będzie mnie to kosztować. Na szczęście posiadam coś takiego jak karta kredytowa.
Odnalazłem pokój, był otwarty wiec wszedłem. Drzwi zamknęły się za mną z cichym kliknięciem. Panujący mrok mi nie przeszkadzał. Poczułem zachłanne dłonie wkradające się pod moją koszulę.
- Zaświeć światło- zażądałem.
- Po co?- zwinne palce zahaczyły o moje sutki.
Zirytowany odwróciłem się do niego przodem i chociaż go nie widziałem chwyciłem za włosy przyciągając bliżej.
- Zaświeć- powtórzyłem twardo.
- Auć. Ok.- syknął.- Po co te nerwy.
Oderwał się ode mnie. Błysnęło światło na chwile mnie oślepiając.
- Zadowolony?- sarknął.
Wyglądał uroczo tak ciskając we mnie gromy. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Co cię tak bawi?- zainteresował się.
- Ty.
Zacisnął usta w wąską linię a ja nabrałem ochoty by je rozluźnić pocałunkami. Zamiast tego podszedłem do łóżka i postawiłem na stoliku butelkę. Mój towarzysz cały ten czas stał przy drzwiach obserwując mnie. Odwróciłem się wyciągając do niego rękę.
- Chodź tutaj- mruknąłem.
Uśmiechnął się zadowolony, zdjął buty i wskoczył na łóżko.
- W ubraniu?- zakpiłem.
- To mnie rozbierz- oblizał językiem wargi.
- Z przyjemnością.
Nachyliłem się nad nim i pocałowałem. Miał to być tylko delikatny pocałunek jednak mi na to nie pozwolił. Złapał mnie za szyje przyciągając bardziej. Wsunąłem język do jego rozchylonych ust, co powitał z zadowolonym mruknięciem. Oparłem jedną dłoń na pościeli obok jego głowy, drugą zaś przeciągnąłem wzdłuż koszuli rozpinając ostatnie guziki. Rozchyliłem materiał i dotknąłem rozpalonej skóry. Wzdrygnął się.
- Masz zimnie dłonie- wyszeptał mi w usta.
Uciszyłem go pogłębiając pocałunek, palcami zaś pieściłem prawy sutek. W końcu znudziła mi się ta zabawa. Oderwałem się od jego ust przenosząc na odsłoniętą szyję. Czułem jak rozpina moją koszulę a następnie dotyka mojej skóry. Miał takie ciepłe dłonie, że przysunąłem się bliżej. Zjechałem palcami w dół badając okolice pępka a po chwili niżej natrafiając na materiał spodni. Odsunąłem się delikatnie patrząc mu w jego płonące pożądaniem zielone oczy. Uśmiechnął się łapiąc mnie za ramiona przekręcił się tak, że teraz siedział na moich biodrach.
- Przejmuje inicjatywę- zaczął mnie całować.
Warknąłem, kiedy trącił ustami moje ucho. Przesunąłem głowę pozwalając mu przyssać się do mojej szyi. Kidy jego usta dotknęły mojego lewego sutka mimowolnie jęknąłem. Wplątałem prawą dłoń w jego długie włosy. Były niesamowicie miękkie w dotyku. Następnie jego usta zawędrowały w okolice mojego pępka. Rozpiął mi spodnie nie przestając całować i lizać na przemian mojego podbrzusza. Musiałem przygryźć wargę, kiedy wsunął swoje zwinne palce do środka masując mnie przez materiał bokserek.
- Nie powstrzymuj się- mruknął na chwile się ode mnie odrywając.
Patrząc mi głęboko w oczy zsunął ze mnie spodnie a następnie pochylił się by uczynić to samo z bokserkami. Ale nie pozwoliłem mu na to. Oparłem się na łokciu i chwyciłem go za włosy brutalnie zmuszając do posłuszeństwa. Kiedy jego wykrzywiona w grymasie bólu twarz znalazła się obok mojej poluzowałem chwyt i pocałowałem go. Teraz to ja na nim leżałem pieszcząc palcami jego rozgrzane ciało. Zahaczyłem zębami o obojczyk wywołując u niego miły dreszcz. Znaczyłem pocałunkami szlak po jego torsie i brzuchu. W pewnym momencie zachichotał, kiedy moje palce łagodnie przejechały wzdłuż jego boków.
- Masz łaskotki- uśmiechnąłem się oblizując wargi.
Sprawie pozbawiłem go spodni i ustami zacząłem pieścić wewnętrzną stronę jego ud. Pisnął cicho, kiedy natrafiłem na wrażliwe miejsce. Wyprostowałem się i w końcu pozbyłem krępującą moje ruchy koszulę, ochraniaczem się nie przejmowałem za dużo z nim zabawy. Zahaczyłem palcami o gumkę jego bokserek a następnie delikatnie wsunąłem dłoń do środka. Westchnął zadowolony, kiedy musnąłem jego nabrzmiałą erekcję.
- Jakieś życzenia?- zapytałem uśmiechając się wrednie.
- Weź go do ust- szepnął rumieniąc się przy tym uroczo.
Pozbawiłem go ostatniej części garderoby a kiedy leżał już nagi pochyliłem głowę. Zacisnął dłonie na pościeli jednak ja nie spełniłem jego prośby, tylko musnąłem nosem wrażliwą skórę nosem. Jęknął rozczarowany.
Na to czekałem. Na ten jęk. Otworzyłem usta i przeciągnąłem językiem wzdłuż trzonu po sam czubek. Kiedy zadrżał wziąłem go delikatnie między wargi. Spojrzałem w oczy chłopaka, które były przysłonięte mgiełką pożądania. Jednym płynnym ruchem wsunąłem go całego a ciało pode mną przeszył dreszcz, który i ja poczułem. Powoli bez pośpiechu zacząłem poruszać głową w górę i w dół. Palcami zaś pieściłem jego jądra. Dobrze się bawiłem, kiedy on niecierpliwie chwycił mnie za włosy i próbował narzucić większe tępo. Zgodziłem się na to. Przyśpieszyłem a następnie zwolniłem. I tak przez kilka minut. Zdawałem sobie sprawę, że w ten sposób doprowadzę do szału, ale nie zamierzałem przestać. Lizałem, zasysałem się by po chwili zwiększyć tępo. Jego jęki i posapywania były niesamowicie podniecające.
Znowu przyśpieszyłem doprowadzając go do granicy. Kiedy już miał osiągnąć spełnienie zatrzymałem się. Powoli wypuściłem go z ust.
- Nie przestawaj- syknął rozdrażniony.
Uśmiechnąłem się z wyższością świadom mojej potęgi. Wykonałem polecenie. Moje usta znowu go pochłonęły. Tylko, że tym razem z zamiarem doprowadzenia go do końca. Ciało pode mną wiło się w ekstazie a z ust wydobywały się pomruki aprobaty. Kiedy był blisko spełnienia jego jęki nabierały na sile .Ciało spięło się przeszywane drgawkami. Poczułem w ustach słonawy posmak.
Odsunąłem się połykając wszystko. Patrzył na mnie zafascynowany, kiedy z lubością otarłem usta.
- Wejdź we mnie- szepnął roztrzęsionym głosem.
Uśmiechnąłem się zadowolony. Pochyliłem się odnajdując w kieszeni spodni portfel.
- Bez- usłyszałem jego ciche słowa.
- Jesteś pewien?- zapytałem dla pewności.
Przytaknął ruchem głowy. Ucieszyło mnie to, bo nie każdy się na to zgadza. Rozchylił zachęcająco nogi a ja poczułem jak robi mi się gorąco. Wyplątałem się zwinnie z skrawka materiału, jakim były bokserki i ulokowałem między tymi ślicznymi udami. Chłopak chwycił mnie za lewą dłoń wsuwając moje palce sobie do ust. Zaczął się zasysać nawilżając je własną śliną. A mi rozbiło się, coraz goręcej. Zabrałem dłoń i patrząc mu w oczy zacząłem delikatnie zahaczać o jego wejście. Nawet się nie spiął pozwalając mi wsunąć jeden palec.
Nie śpieszyłem się. Pozwalając mu przyzwyczaić się do dziwnej obecności. Dołożyłem drugi palec patrząc jak jego twarz na chwile zamiera, by zaraz po tym zagościł na niej uśmiech. Jeszcze jeden wywołując jęk rozkoszy. Widziałem jak robi się, coraz bardziej pobudzony, co i mi się udzieliło.
- Odwróć się- poleciłem chrapliwie.
Ten tylko się uśmiechnął pozostając w tej samej pozycji. Wyciągnąłem palce i naparłem na niego swoją erekcją. Chwycił mnie za ramiona i pociągnął, przez co znalazłem się w nim cały. Jego palce wpiły się w moją skórę. Czuł ból, więc pozwoliłem mu się przyzwyczaić. Kiedy zaczął się wiercić niecierpliwie, poruszyłem się. Najpierw wolno, by nie sprawić bólu a kiedy już byłem pewny, że nie sprawię przyśpieszyłem. Zmieniałem tempo. Szybko, wolno, albo niemal z niego wychodziłem, by następnie mocnym pchnięciem znów się w nic znaleźć cały. Czułem to cudownie gorące wnętrze jak się zamyka wokół mnie. Poddałem się w końcu przyśpieszając bardziej i bardziej. Nie wiedziałem nawet, kiedy jego nogi oplotły mnie ciasno. Tylko na chwile zwolniłem, by wsunąć dłoń pomiędzy nasze splecione ciała i chwyciłem jego nabrzmiałą erekcję. Zacząłem poruszać dłonią w rytm moich pchnięć. Spiął się, kiedy trafiłem na jego czuły punkt. Jeszcze kilka pchnięć i doszedł z przytłumionym jękiem. Przestałem się powstrzymywać, rozlewając w nim. Zagryzłem wargi by nie krzyknąć, oczy zaś zamknąłem mocne.
Po chwili spełnienia poczułem jak moje ciało opada na niego a on mnie przytula. Uchyliłem powieki, by napotkać te oczy teraz spełnione i radosne.
- Głuptas- mruknął ocierając mi usta.- Zraniłeś się.
Dopiero teraz poczułem smak krwi na języku. Oblizałem dolną wargę jednocześnie wysuwając się z niego.
- Już mnie opuszczasz?- spytał smutno.
Złożyłem pocałunek na jego brzuchu odsuwając się. Jednak miłe osłabienie zmusiło mnie do położenia się obok niego.
- Raczej nie- odparłem.- Nie dam rady wstać z łóżka.
- To dobrze- ucieszył się.
Chwycił butelkę z alkoholem i ją otworzył. Patrzyłem jak otwiera usta by się napić, jak przełyka z przyjemnością mrużąc oczy.
- Spragniony?- spytał.
Wziąłem od niego trunek i chciwie pociągnąłem łuk, w tym czasie on odpalił papierosa. Niespodziewanie się zaśmiał.
- Co?- zapytałem nadal popijając.
- Wiesz- kontynuował chichocząc- to był pierwszy raz, kiedy pozwoliłem posuwać się komuś obcemu.
- Żartujesz?- zabrałem mu papierosa.
- Nie- zaprzeczył patrząc jak powoli się zaciągam.- Najpierw pytam o imię i kilka innych szczegółów.
Zaśmiałem się wypuszczając powoli dym.
- Ale musisz przyznać że nie było źle- podałem mu butelkę.
- No, co ty- drażnił się ze mną.- Było wspaniale.
Obaj się zaśmieliśmy. Odebrał mi papierosa i dopalił w butelce też nie wiele zostało, więc została odstawiona.
- Trzeba coś zrobić z tym światłem- burknąłem.
Zaśmiał się i sięgnął ręką do przycisku obok łóżka. Świtało zgasło.
- Tak lepiej- przyznał z aprobatą.- No, ale nie wiem dalej jak masz na imię.
Zachichotałem.
- A taka sytuacja ci nie odpowiada?
- Trochę tak- zamyślił się.- Jest tajemniczo i tak dalej. Ale chciałbym wiedzieć, kto dał mi tyle przyjemności.
Pozwoliłem mu ułożyć się na moim ramieniu, kiedy to zrobił odpowiedziałem.
- Naruto.
- Więc nie jesteś anglikiem- rzekł z rozczarowaniem.
- Podsłuchiwałeś!- krzyknąłem oburzony, ale szybko znalazłem i śmieszne strony tej sytuacji.
- Troszkę- odparł zakłopotany.- Ja jestem Ren.
- Ren..- powtórzyłem smakując to imię.- Słodki, Ren.
Szturchnął mnie delikatnie w żebra.
- Bolało- pożaliłem się.
- Wątpię- mruknął sennie.
Uśmiechnąłem się wsłuchany w jego coraz bardziej spokojny oddech. Szybko zasnął. Pogładziłem nagie ramię które mnie obejmowało po czym przykryłem nas obu. Ukołysany delikatnym zapachem piżma, alkoholu i papierosów zasnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz