09. Niesamowicie dobre zakończenie dnia
Wszedłem
na stację metra, która była prawie pusta. W okienku wykupiłem bilet do centrum. Kiedy podjechał
mój pociąg wsiadłem do pustego wagonu i rozłożyłem się na siedzeniu. Czułem jak
głowa zaczyna mi pulsować tępym bólem, powracały niechciane wspomnienia. Warknąłem
sam na siebie.
Kiedy głos z głośnika
oznajmił moją stację czym prędzej wypadłem z pociągu. Jakby mnie sam diabeł
ścigał wyskoczyłem na ulice. Miasto tętniło nocnym życiem, rozświetlone
tysiącami neonów i reklam.
- Czas się zabawić-
mruknąłem skręcając w boczną uliczkę.
Chyba dobrze trafiłem
słysząc muzykę. Przeszedłem obok ochroniarza, który nawet nie zaszczycił mnie
spojrzeniem. Zapach spoconych ciał, alkoholu i dymu uderzył we mnie odurzając.
Podszedłem do baru.
- Po proszę piwo-
rzekłem do barmana.
- Dowodzik- odparł
beznamiętnie.
Wzruszyłem ramionami i
wyciągnąłem podrobiony wieki temu dowód. Barman przyjrzał mu się podejrzliwie.
- Anglik?- zapytał
oddając mi mój skarb.
- Taaa.
Patrzyłem jak wyciąga
z lodówki schłodzoną butelkę, po czym ją otwiera i stawia przede mną.
- Pierwszy raz w
Tokio?- zainteresował się.
- Nie- odparłem,
chociaż nie miałem ochoty na pogaduchy.
- Mało rozmowny
jesteś- udał obrażonego.
Wzruszyłem ramionami i
szybko opróżniłem butelkę.
- Jeszcze jedno-
powiedziałem.
Piłem już tak któreś z
kolei. Barman bym pojętny i sam stawiał następne porcje alkoholu przede mną.
- Zamierzasz się
upić?- zapytał nagle przyglądając mi się.
- A masz lepsze
propozycje?- warknąłem.
- Ja nie- uniósł
dłonie w obronnym geście.- Ale on chyba tak.
Podążyłem wzrokiem w
kierunku, który mi wskazał. Siedział tam ciemnowłosy chłopak o brązowych
oczach. Uśmiechał się do mnie zachęcająco.
- Nie mój typ-
prychnąłem.
- Hetero?- zapytał
uprzejmie barman.
- Bi- odparłem
szczerze.
- Więc nie powinieneś
mieć z tym problemu- przechylił głowę.- Orochimaru.
- He??
- Tak mam na imię a
ty?
- Naruto.
- Miło mi.
Spojrzałem na niego
ciekawiej. Był szczupłej budowy ciała, mojego wzrostu i z pięknym uśmiechu. To
musiałem mu przyznać. Był przystojny a długie czarne włosy związał luźno na
karku. Oczy zaś koloru niesamowicie jasnego brązu patrzyły na mnie z
rozbawieniem.
- Podobam ci się?-
zapytał uśmiechając się figlarnie.
- Trochę- przyznałem.
- Niestety nie gustuje
w blondynach- westchnął teatralnie.- Za to lubię dobrze wyposażone blondynki.
Zachichotałem.
- O długich włosach-
przyznałem.- Albo rude.
- Rude- udał
oburzenie.- Są za bardzo wymagające.
- Ale ogniste-
wyszczerzyłem się w uśmiechu.
- A co po wiesz na
nią- pochylił się wskazując na brązowowłosą dziewczynę o zielonych oczach.
- Ładna- poczułem miły
dreszcz.
- Zabaw się z nią-
zachęcał Orochimaru.
- Może- udałem mało
zainteresowanego.
- Twarda z ciebie
sztuka- mruknął nadymając policzki.
- A może ja się z nim
zabawie- szepnął ktoś nad moim uchem.
Powoli jakby od
niechcenia spojrzałem na chłopaka mniej więcej w moim wieku. Zaschło mi w
ustach na jego widok. Długie włosy koloru malin okalały jego przystojną twarz a
zielone oczy patrzyły na mnie zachłannie. Delikatna tkanina koszuli koloru
bladego różu okalała szczupłe ramiona a czarne obcisłe spodnie opinały
umięśnione uda. Przesunąłem spojrzeniem po całej jego sylwetce nabierając
apetytu. Był doskonały.
- Ty mną?- zakpiłem
udając, że tracę zainteresowanie.
- Nie zapomnisz tej
nocy- musnął ustami moje lewe ucho.
Zdusiłem w sobie
dreszcz przyjemności.
- Jak chcecie 5 jest
wolna- uśmiechnął się uradowany barman.
Nieznajomy ruszył w
stronę krętych schodów rozpinając po drodze kilka guzików od koszuli.
- Chcesz coś do
picia?- zawołałem za nim.
- Martinii- uśmiechnął
się lubieżnie.
Orochimaru podał mi
całą butelka.
- Zapłacisz rano-
mrugnął do mnie porozumiewawczo.
No tak. Razem trochę będzie mnie to kosztować.
Na szczęście posiadam coś takiego jak karta kredytowa.
Odnalazłem pokój, był
otwarty wiec wszedłem. Drzwi zamknęły się za mną z cichym kliknięciem. Panujący
mrok mi nie przeszkadzał. Poczułem zachłanne dłonie wkradające się pod moją
koszulę.
- Zaświeć światło-
zażądałem.
- Po co?- zwinne palce
zahaczyły o moje sutki.
Zirytowany odwróciłem
się do niego przodem i chociaż go nie widziałem chwyciłem za włosy przyciągając
bliżej.
- Zaświeć- powtórzyłem
twardo.
- Auć. Ok.- syknął.-
Po co te nerwy.
Oderwał się ode mnie.
Błysnęło światło na chwile mnie oślepiając.
- Zadowolony?-
sarknął.
Wyglądał uroczo tak
ciskając we mnie gromy. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Co cię tak bawi?-
zainteresował się.
- Ty.
Zacisnął usta w wąską
linię a ja nabrałem ochoty by je rozluźnić pocałunkami. Zamiast tego podszedłem
do łóżka i postawiłem na stoliku butelkę. Mój towarzysz cały ten czas stał przy
drzwiach obserwując mnie. Odwróciłem się wyciągając do niego rękę.
- Chodź tutaj-
mruknąłem.
Uśmiechnął się
zadowolony, zdjął buty i wskoczył na łóżko.
- W ubraniu?-
zakpiłem.
- To mnie rozbierz-
oblizał językiem wargi.
- Z przyjemnością.
Nachyliłem się nad nim
i pocałowałem. Miał to być tylko delikatny pocałunek jednak mi na to nie pozwolił.
Złapał mnie za szyje przyciągając bardziej. Wsunąłem język do jego rozchylonych
ust, co powitał z zadowolonym mruknięciem. Oparłem jedną dłoń na pościeli obok
jego głowy, drugą zaś przeciągnąłem wzdłuż koszuli rozpinając ostatnie guziki.
Rozchyliłem materiał i dotknąłem rozpalonej skóry. Wzdrygnął się.
- Masz zimnie dłonie-
wyszeptał mi w usta.
Uciszyłem go
pogłębiając pocałunek, palcami zaś pieściłem prawy sutek. W końcu znudziła mi
się ta zabawa. Oderwałem się od jego ust przenosząc na odsłoniętą szyję. Czułem
jak rozpina moją koszulę a następnie dotyka mojej skóry. Miał takie ciepłe
dłonie, że przysunąłem się bliżej. Zjechałem palcami w dół badając okolice
pępka a po chwili niżej natrafiając na materiał spodni. Odsunąłem się
delikatnie patrząc mu w jego płonące pożądaniem zielone oczy. Uśmiechnął się
łapiąc mnie za ramiona przekręcił się tak, że teraz siedział na moich biodrach.
- Przejmuje
inicjatywę- zaczął mnie całować.
Warknąłem, kiedy
trącił ustami moje ucho. Przesunąłem głowę pozwalając mu przyssać się do mojej
szyi. Kidy jego usta dotknęły mojego lewego sutka mimowolnie jęknąłem.
Wplątałem prawą dłoń w jego długie włosy. Były niesamowicie miękkie w dotyku.
Następnie jego usta zawędrowały w okolice mojego pępka. Rozpiął mi spodnie nie
przestając całować i lizać na przemian mojego podbrzusza. Musiałem przygryźć
wargę, kiedy wsunął swoje zwinne palce do środka masując mnie przez materiał
bokserek.
- Nie powstrzymuj się-
mruknął na chwile się ode mnie odrywając.
Patrząc mi głęboko w
oczy zsunął ze mnie spodnie a następnie pochylił się by uczynić to samo z
bokserkami. Ale nie pozwoliłem mu na to. Oparłem się na łokciu i chwyciłem go
za włosy brutalnie zmuszając do posłuszeństwa. Kiedy jego wykrzywiona w
grymasie bólu twarz znalazła się obok mojej poluzowałem chwyt i pocałowałem go.
Teraz to ja na nim leżałem pieszcząc palcami jego rozgrzane ciało. Zahaczyłem
zębami o obojczyk wywołując u niego miły dreszcz. Znaczyłem pocałunkami szlak
po jego torsie i brzuchu. W pewnym momencie zachichotał, kiedy moje palce
łagodnie przejechały wzdłuż jego boków.
- Masz łaskotki-
uśmiechnąłem się oblizując wargi.
Sprawie pozbawiłem go
spodni i ustami zacząłem pieścić wewnętrzną stronę jego ud. Pisnął cicho, kiedy
natrafiłem na wrażliwe miejsce. Wyprostowałem się i w końcu pozbyłem krępującą moje
ruchy koszulę, ochraniaczem się nie przejmowałem za dużo z nim zabawy.
Zahaczyłem palcami o gumkę jego bokserek a następnie delikatnie wsunąłem dłoń
do środka. Westchnął zadowolony, kiedy musnąłem jego nabrzmiałą erekcję.
- Jakieś życzenia?-
zapytałem uśmiechając się wrednie.
- Weź go do ust-
szepnął rumieniąc się przy tym uroczo.
Pozbawiłem go
ostatniej części garderoby a kiedy leżał już nagi pochyliłem głowę. Zacisnął
dłonie na pościeli jednak ja nie spełniłem jego prośby, tylko musnąłem nosem
wrażliwą skórę nosem. Jęknął rozczarowany.
Na to czekałem. Na ten
jęk. Otworzyłem usta i przeciągnąłem językiem wzdłuż trzonu po sam czubek.
Kiedy zadrżał wziąłem go delikatnie między wargi. Spojrzałem w oczy chłopaka,
które były przysłonięte mgiełką pożądania. Jednym płynnym ruchem wsunąłem go
całego a ciało pode mną przeszył dreszcz, który i ja poczułem. Powoli bez
pośpiechu zacząłem poruszać głową w górę i w dół. Palcami zaś pieściłem jego
jądra. Dobrze się bawiłem, kiedy on niecierpliwie chwycił mnie za włosy i
próbował narzucić większe tępo. Zgodziłem się na to. Przyśpieszyłem a następnie
zwolniłem. I tak przez kilka minut. Zdawałem sobie sprawę, że w ten sposób
doprowadzę do szału, ale nie zamierzałem przestać. Lizałem, zasysałem się by po
chwili zwiększyć tępo. Jego jęki i posapywania były niesamowicie podniecające.
Znowu przyśpieszyłem
doprowadzając go do granicy. Kiedy już miał osiągnąć spełnienie zatrzymałem
się. Powoli wypuściłem go z ust.
- Nie przestawaj-
syknął rozdrażniony.
Uśmiechnąłem się z
wyższością świadom mojej potęgi. Wykonałem polecenie. Moje usta znowu go
pochłonęły. Tylko, że tym razem z zamiarem doprowadzenia go do końca. Ciało
pode mną wiło się w ekstazie a z ust wydobywały się pomruki aprobaty. Kiedy był
blisko spełnienia jego jęki nabierały na sile .Ciało spięło się przeszywane
drgawkami. Poczułem w ustach słonawy posmak.
Odsunąłem się
połykając wszystko. Patrzył na mnie zafascynowany, kiedy z lubością otarłem
usta.
- Wejdź we mnie-
szepnął roztrzęsionym głosem.
Uśmiechnąłem się
zadowolony. Pochyliłem się odnajdując w kieszeni spodni portfel.
- Bez- usłyszałem jego
ciche słowa.
- Jesteś pewien?-
zapytałem dla pewności.
Przytaknął ruchem
głowy. Ucieszyło mnie to, bo nie każdy się na to zgadza. Rozchylił zachęcająco
nogi a ja poczułem jak robi mi się gorąco. Wyplątałem się zwinnie z skrawka
materiału, jakim były bokserki i ulokowałem między tymi ślicznymi udami.
Chłopak chwycił mnie za lewą dłoń wsuwając moje palce sobie do ust. Zaczął się
zasysać nawilżając je własną śliną. A mi rozbiło się, coraz goręcej. Zabrałem
dłoń i patrząc mu w oczy zacząłem delikatnie zahaczać o jego wejście. Nawet się
nie spiął pozwalając mi wsunąć jeden palec.
Nie śpieszyłem się.
Pozwalając mu przyzwyczaić się do dziwnej obecności. Dołożyłem drugi palec
patrząc jak jego twarz na chwile zamiera, by zaraz po tym zagościł na niej
uśmiech. Jeszcze jeden wywołując jęk rozkoszy. Widziałem jak robi się, coraz
bardziej pobudzony, co i mi się udzieliło.
- Odwróć się-
poleciłem chrapliwie.
Ten tylko się
uśmiechnął pozostając w tej samej pozycji. Wyciągnąłem palce i naparłem na
niego swoją erekcją. Chwycił mnie za ramiona i pociągnął, przez co znalazłem
się w nim cały. Jego palce wpiły się w moją skórę. Czuł ból, więc pozwoliłem mu
się przyzwyczaić. Kiedy zaczął się wiercić niecierpliwie, poruszyłem się.
Najpierw wolno, by nie sprawić bólu a kiedy już byłem pewny, że nie sprawię
przyśpieszyłem. Zmieniałem tempo. Szybko, wolno, albo niemal z niego
wychodziłem, by następnie mocnym pchnięciem znów się w nic znaleźć cały. Czułem
to cudownie gorące wnętrze jak się zamyka wokół mnie. Poddałem się w końcu
przyśpieszając bardziej i bardziej. Nie wiedziałem nawet, kiedy jego nogi oplotły
mnie ciasno. Tylko na chwile zwolniłem, by wsunąć dłoń pomiędzy nasze splecione
ciała i chwyciłem jego nabrzmiałą erekcję. Zacząłem poruszać dłonią w rytm
moich pchnięć. Spiął się, kiedy trafiłem na jego czuły punkt. Jeszcze kilka
pchnięć i doszedł z przytłumionym jękiem. Przestałem się powstrzymywać, rozlewając
w nim. Zagryzłem wargi by nie krzyknąć, oczy zaś zamknąłem mocne.
Po chwili spełnienia
poczułem jak moje ciało opada na niego a on mnie przytula. Uchyliłem powieki,
by napotkać te oczy teraz spełnione i radosne.
- Głuptas- mruknął
ocierając mi usta.- Zraniłeś się.
Dopiero teraz poczułem
smak krwi na języku. Oblizałem dolną wargę jednocześnie wysuwając się z niego.
- Już mnie
opuszczasz?- spytał smutno.
Złożyłem pocałunek na
jego brzuchu odsuwając się. Jednak miłe osłabienie zmusiło mnie do położenia
się obok niego.
- Raczej nie-
odparłem.- Nie dam rady wstać z łóżka.
- To dobrze- ucieszył
się.
Chwycił butelkę z
alkoholem i ją otworzył. Patrzyłem jak otwiera usta by się napić, jak przełyka
z przyjemnością mrużąc oczy.
- Spragniony?- spytał.
Wziąłem od niego
trunek i chciwie pociągnąłem łuk, w tym czasie on odpalił papierosa.
Niespodziewanie się zaśmiał.
- Co?- zapytałem nadal
popijając.
- Wiesz- kontynuował
chichocząc- to był pierwszy raz, kiedy pozwoliłem posuwać się komuś obcemu.
- Żartujesz?- zabrałem
mu papierosa.
- Nie- zaprzeczył
patrząc jak powoli się zaciągam.- Najpierw pytam o imię i kilka innych
szczegółów.
Zaśmiałem się
wypuszczając powoli dym.
- Ale musisz przyznać
że nie było źle- podałem mu butelkę.
- No, co ty- drażnił
się ze mną.- Było wspaniale.
Obaj się zaśmieliśmy.
Odebrał mi papierosa i dopalił w butelce też nie wiele zostało, więc została
odstawiona.
- Trzeba coś zrobić z
tym światłem- burknąłem.
Zaśmiał się i sięgnął
ręką do przycisku obok łóżka. Świtało zgasło.
- Tak lepiej- przyznał
z aprobatą.- No, ale nie wiem dalej jak masz na imię.
Zachichotałem.
- A taka sytuacja ci
nie odpowiada?
- Trochę tak- zamyślił
się.- Jest tajemniczo i tak dalej. Ale chciałbym wiedzieć, kto dał mi tyle
przyjemności.
Pozwoliłem mu ułożyć
się na moim ramieniu, kiedy to zrobił odpowiedziałem.
- Naruto.
- Więc nie jesteś
anglikiem- rzekł z rozczarowaniem.
- Podsłuchiwałeś!-
krzyknąłem oburzony, ale szybko znalazłem i śmieszne strony tej sytuacji.
- Troszkę- odparł
zakłopotany.- Ja jestem Ren.
- Ren..- powtórzyłem
smakując to imię.- Słodki, Ren.
Szturchnął mnie
delikatnie w żebra.
- Bolało- pożaliłem
się.
- Wątpię- mruknął
sennie.
Uśmiechnąłem się
wsłuchany w jego coraz bardziej spokojny oddech. Szybko zasnął. Pogładziłem
nagie ramię które mnie obejmowało po czym przykryłem nas obu. Ukołysany
delikatnym zapachem piżma, alkoholu i papierosów zasnąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz