piątek, 12 października 2012

Rozdział 07


07. Dzień pełen muzyki..


Ból w skroni i barku wyrwał mnie z twardego snu. Zaspany przetarłem oczy i ze zdziwieniem stwierdziłem, że leże na podłodze, albo raczej zwisam z łóżka. Poirytowany wstałem i zerknąłem na zegarek 3:12.
Co mi się śniło, że aż spadłem?
Zacząłem się zastanawiać. Wróciłem do łóżka, ale nie mogłem zasnąć. Zamykałam i otwierałem oczy zerkając, co rusz na godzinę. Tak minęły mi długi minuty aż do 6:00. Kiedy zadzwonił budzik czym prędzej wstałem byle tylko dalej od łóżka.
Po porannej toalecie zacząłem szukać czegoś do ubrania, ale jak na złość nic mi się nie podobało. W końcu znalazłem szare spodnie rurki, które szybko założyłem.
- No i co dalej?- warknąłem do swojego odbicia.
Moje spojrzenie padło na biały t-shirt z czarnym nadrukiem LP, do tego biała cieniutka kurteczka i gotowe. Krytycznie się sobie przyjrzałem czegoś mi tu brakowało. Ze złością zacząłem przeszukiwać szuflady. Przerzucałem bransoletki i wisiorki, ale nic nie zwróciło mojej uwagi. W drugiej szufladzie były arafatki i chusteczki, po chwili wybrałem białą arafatkę z śladowymi ilościami czerni, po czym zawiązałem ją na szyi.
- Ujdzie.
Zerknąłem na wyświetlacz telefonu 6:55.
- O cholera!- krzyknąłem, złapałem plecak i szare trampki i szybko wybiegłem z pokoju.
- Wychodzę- rzuciłem, w biegu zakładając buty i czym prędzej udając się do Ino.
- Spóźniłeś się!- wrzasnęła na mnie stojąc przy płocie.
- Wybacz…
Biegiem udaliśmy się na przystanek dosłownie w ostatnim momencie, gdyż autobus już ruszał.
- Więcej się nie spóźniajcie- ostrzegł nas kierowca.
- Ok.- sapnąłem.
Ino oparła się o mnie ciężko łapiąc powietrze.
- Następnym razem nie czekam- zagroziła.
- I tak poczekasz- uśmiechnąłem się.
- Neee…
Uniosłem ramiona do góry i przeciągnąłem się.
- Nie wyspałeś się?- usłyszałem głos z tyłu.
Spojrzałem na Uchihe, który opierał się beztrosko o jeden z foteli.
- Jakoś tak wyszło- odparłem zdawkowo i ziewnąłem.
- A właśnie, co ty wczoraj u mnie robiłeś?
- Nie u ciebie, tylko u Itachiego- odparłem.
- Wiec?
- Koczowałem.
- Koczowałeś?
- Ta.
- Nie rozumiem.
- Nie musisz.
Brunet zrobił obrażoną minę, ale nadal patrzył na mnie wyczekująco.
- Schowałem się- mruknąłem.
- Co??- spytał zdziwiony.
- Musiałem wybić z domu, bo ktoś mnie tam denerwował.
A on bezczelnie zaczął się śmiać.
- Nie wierze…
- A to nie wierz- wkurzyłem się.
Uśmiechnął się, wyciągnął telefon z kieszeni i przestał się mną interesować. Znudzony sam też wystukałem wiadomość do Sasoriego z zapytaniem, co u niego. Niestety musiałem się liczyć z długim czekaniem na odpowiedz gdyż trudno przewiedzieć, co ten postrzeleniec teraz robi. I szczerze nie bardzo chce wiedzieć, co mógłby teraz robić. Nie che się zgorszyć. Chociaż nie, nie grozi mi to.
- Naru? Naru?!- zawołała Ino.
- He?- otrząsnąłem się zamyślenia.
- Co robisz wieczorem?
- Nic szczególnego- odparłem.
- To już masz plany.
- Raczej sobie nie przypominam bym coś planował- warknąłem.
- Po prostu przyjdziesz do mnie tak kolo 18.
- Po co?- zapytałem.
- Zobaczysz.
Kiedy chciałem zaprotestować zaśmiała się.
- Co ci szkodzi?
- Nic.
Uległem. Nie chciałem siedzieć w domu, a tak przynajmniej nie będę się nudził narażony na niespodziewanych gości.
Przed bramą natknąłem się na Nejiego.
- Yo- zagadnął.
- Cześć.
- Co tam u ciebie?
- Nic ciekawego.
Zapadła cisza. O czym mielibyśmy rozmawiać? Tremowało mnie to trochę. Neji się zmienił, ja się zmieniłem.
- Masz dzisiaj czas?- zapytał niespodziewanie.
Zerknąłem na niego nie pewnie.
Przesłyszałem się? To jakaś zmowa czy coś?
- Do 18 wolny.
- A o 18?
- Idę do Ino.
- Aaa- zamyślił się na chwile.- Więc powiedz jej, że nie możesz.
- He?
- Chce żebyś gdzieś ze mną poszedł.
- Tak nagle?
- Widzimy się o 15.
- Hej!- krzyknąłem za nim lecz on nawet się nie obejrzał.- Drań. Jeju jak ja się teraz wytłumaczę?
Wyjąłem telefon odnalazłem numer Ino, z westchnieniem zacząłem pisać.
Coś mi wypadło i nie przyjdę dziś.
Dotarłem pod klasę biologii i usiadłem pod ścianą czekając na jej odpowiedz. Wpatrywałem się w wyświetlacz ignorując otaczający mnie hałas i strzępy rozmów. Kiedy w końcu dostałem od niej sms-a podskoczyłem zaskoczony. Niestety tak jest, że im bardziej czegoś wyczekujemy tym bardziej nas to zaskakuje.
Ani mi się waż rezygnować!
Naprawdę muszę. Neji mnie prosił o przysługę.
Wwwrrryyy! Wkurza mnie. Zaraz się z nim rozprawie.
Ale kicha. W co ja się znowu pakuje.
Podciągnąłem kolana pod brodę i oparłem na nich głowę. Zastanawiałem się, co właściwie dzisiaj się dzieje.
Dlaczego tak nagle dostałem zaproszenie od Ino i Nejiego? Jakie to skomplikowane.
Tuż przed dzwonkiem dostałem znowu od niej sms-a.
Trudna sprawa. Zgodził się na spotkanie z tobą o 18 a zamiast tego ty jesteś do mojej dyspozycji zaraz po szkole.
Pocieszające.
Jeszcze narzekasz. To była zacięta walka!
No tak, piękna niewiasta stanęła w mojej obronie. Jestem zachwycony.
Więc czekaj na mnie przed bramą.
Ok. ok.
Co tu się dzieję??
Weszłem do klasy, przywitałem się z Shiką i rozwaliłem się na ławce. Starałem się za bardzo nie olewać tego co mówi nauczyciel, ale kiepsko mi szło. Niespodziewanie na mojej ławce znalazła się karteczka. Z ciekawością ją rozwinąłem.
Zjesz ze mną drugie śniadanie?? Sakura.
Odpisałem.
Co to za pytanie? Jakieś wątpliwości?
Ostrożnie podałem karteczkę do tyłu by przekazali ją Sakurze, po czym znowu zacząłem udawać, że słucham.
Zbawienny dzwonek przerwał wkurzający monolog nauczyciela, który szybko się spakował i zostawił nas samych.
- Jejjjj, ale przynudzał- ziewnął Shikamaru i przeciągnął się.
- No..
- No, wam to się nieźle spało na lekcji, nieładnie- obok nas stanęła Sakura.- Yo.
- Hej- odparliśmy.
- Naru, świetnie dziś wyglądasz- uśmiechnęła się.
- Wiem- odparłem znudzony.
- Jak to wiesz?- oburzyła się.
- Po prostu czuje jak na ciebie działem- zażartowałem, przez co zostałem uderzony w ramie.
- Jaki pewny siebie- parsknęła.
- Narcyz- podpowiedział Shika.
- Pasuje do niego!
- Że co?- zaprotestowałem.
- Od dziś jesteś Narcyzem- powiedziała Sakura.
- Neee- zaprzeczył Shikamaru.- A ja myślałem, że Naru pochodzi od Narcyza wiec to żadna niespodzianka.
- Masz racje- zgodziła się z nim natychmiast.
- Do reszty was pogięło- warknąłem.
- Czemu?- zapytała słodkim głosem Haruno.- Pasuje do ciebie.
- Niby, z której strony?
- Z każdej. Naruuu.
Westchnąłem i oparłem się o oparcie.
- Więc mam być narcyzowaty?- Zapytałem poważnie.
- Trochę.
- Więc niech będzie. To świetna okazja na sprawdzenie moich umiejętności.
Posłałem im uśmiech, który miał mówić „Patrzcie, podziwiajcie, ale nie dotykajcie”. Shikamaru parsknął śmiechem a Sakura zachichotała.
- Dobry jesteś- pochwaliła mnie.
- Ale jednego nie rozumiem- postarzyłem się, robiąc minę niewiniątka.- Dlaczego akurat narcyz?
- Pasuje to jakoś do ciebie- zaczęła Sakura.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz- jęknąłem.
- Ale dlaczego?- dopytywała.- Jesteś przystojny, znasz się na modzie, co dobitnie pokazujesz. Ciągle podkreślasz swoją urodę.
- Więc twoim zdaniem skoro jestem facetem to mam być bez gustu?- zapytałem na co ona znowu się roześmiała.
- Jaki oburzony.
- Phi- parsknąłem i przestałem zwracać na nich uwagę.
Lekcje mijały mi na robieniu notatek i staraniu się nie zanudzić na śmierć. W przerwach między lekcjami rozmawiałem z Shikamaru i Sakurą. Nadal się ze mnie nabijali, to nie było miłe.
W porze drugiego śniadania ja, Sakura i Sasuke wyszliśmy na dwór, by zjeść na ławce pod wiśniami. Niestety nie tylko my wpadliśmy na ten pomysł, wszystkie ławki były zajęte.
- Macie coś przeciwko siedzeniu na trawie?- zapytała Sakura.
Nie mieliśmy. Znaleźliśmy odpowiadające nam miejsce pod drzewem wiśni i usiedliśmy wygodnie.
- Jak dobrze- westchnęła Sakura opierając się o pień drzewa.
Zaczęliśmy jeść w milczeniu. W połowie posiłku podszedł do nas Gaara.
- Można?- zapytał.
- Zawsze- Sakura uśmiechnęła się do niego promiennie.- Dziś bez eskorty?
Rudzielec jęknął i mimowolnie rozejrzał się dookoła.
- Nawet mi nie przypominaj. Wszystkie poszły za Nejim, na moje szczęście.
- Aha- zauważyłem, że Sakura zmarkotniała.
Nawet ja straciłem apetyt, z lekkim obrzydzeniem jednak jadłem dalej.
- Naruto, prawda?- nagle mnie zagadał.
- No.
- Neji wspominał, że świetnie grasz na gitarze.
- I?- nie wiedziałem do czego zmierza.
- Może chciałbyś z nami zagrać?
- Nie, dzięki- spojrzałem z niesmakiem na niego i odłożyłem jedzenie.- Dzięki Sakura, było pyszne.
- Myślałam, że wyleczyłeś się z tej alergii- rzekła a ja dopiero po chwili zrozumiałem, że chodzi jej o gitarę.
- Nie lubię grać przed publiką.
- Nie wyglądasz na takiego- wtrącił się Sasuke.
- Ale dla mnie zagrasz- powiedziała z pewnością w głosie Haruno.
- Przecież nie ma się czego wstydzić- poparł ją Gaara.
- Nie chodzi o wstyd- mruknąłem tylko z ponura minął.
- Więc o co?- dopytywał Gaara.
Uśmiechnąłem się krzywo, ale odpowiedziałem.
- Raczej nie twój interes.
- Bolało- burknął obrażony.
Rudzielec wyciągnął z kieszeni swój telefon, poszukał coś w nim, po czym się uśmiechnął puszczając jakąś piosenkę. Nie znałem tego wykonawcy. Melodia zaczynała się od delikatnych nut wygrywanych na fortepianie, później coś na kształt rapu. Z niedowierzaniem spojrzałem na Gaare, który miłym dla ucha głosem powtarzał tekst za wokalistą. Jeszcze większe zdziwienie wywołało u mnie to, że usłyszałem lekko schrypnięty głos Sasuke, który się do niego przyłączył. Wyglądało to tak, jakby urządzali sobie porachunki słowne. Byłem zafascynowany. Nie rozumiałem słów, ale wiedziałem, że jest to utwór przesiąknięty smutkiem i cierpieniem. Kiedy skończyli wspólnie z Sakurą i o dziwno innymi uczniami, którzy nie wiadomo kiedy się pojawili, nagrodziliśmy ich gromkimi brawami.
- Jeszcze wam nie przeszło z BigBang? -usłyszeliśmy głos Nejiego.- Gaara tylko mi nie mów, że chcesz nas zdradzić?-
- No, co ty?!- zawołał.- Ale jakby, Sasu chciał… kto wie, kto wie… Ała żartowałem!
Rudzielec patrzył oburzony, na Hyuuge, który mało delikatnie kopnął go w kolano.
- No ja myślę- wyszczerzył się w uśmiechu.- Naruto?
- Tak?- zapytałem niepewnie.
- Przyjadę po ciebie około 18.
Kiwnąłem tylko głową na znak, że nie mam nic przeciwko. zabrzmiał pierwszy dzwonek. Uczniowie niczym poruszone mrowisko zaczęli zbierać swoje rzeczy, by czym prędzej zniknąć w drzwiach szkoły. Tuż pod klasą Sakura zadała mi pytanie, które musiało nieźle ją nurtować.
- Co chce od ciebie Neji?
- Jeszcze nie wiem- odparłem cicho.
- Och.
Ze smutną miną udała się do swojej ławki. Kątem oka zauważyłem, że Uchiha posyła mi nie przychylne spojrzenie.
- Przecież nic nie zrobiłem- mruknąłem do siebie, osuwając się na swoje miejsce.
- Co tam?- zagadnął Shikamaru.
Przechyliłem głowę i spojrzałem na niego z pod oka.
- Tak sobie- odpowiedziałem dość normalnym głosem.
- Yhym- przytaknął i umilkła ja nie starałem się podtrzymywać konwersacji.
Tak się mi czas dłużył aż, do 14:50 kiedy to skończyłem lekcje. Bez pośpiechu wyszedłem z klasy i udałem się w stronę szkolnej bramy by poczekać na Yamanaka.
Oparłem się o murek i starałem się nie zwracać uwagi na ciekawskie spojrzenia, pogardliwe komentarze chłopców czy też chichoty panienek. Nie wyglądałem jak uczeń tej szkoły, więc wzbudzałem pewien nie lichą sensacje stercząc tu tak i czekając. Napisałem do mamy sms, żeby się nie martwiła gdyż wrócę późno.
- Hej- zawołała Ino wesoło do mnie podbiegając.
- Hej- odpowiedziałem przyglądając się jej towarzyszkom.
Były tam Sakura, Hinata, Temari i chyba Karin.
- Eeee??- zająknąłem się.
- Idziemy do galerii- odpowiedziała Ino a dziewczyny kiwnęły głowami na zgodę.
- Ale do czego ja wam potrzebny?- zapytałem naiwnie.
- Bo potrzebujemy męskiej opinii- wyjaśniła Temari.
- Mam się bać?
- Hym? Tak- zachichotały.
Ino i Sakura chwyciły mnie pod ramiona i poprowadziły na stację metra. Czułem się jak skazaniec idący na śmierć. Z dziewczynami to już tak jest, że nie wiadomo, co wymyślą. A te dziewczyny jak na razie dla mnie były nieprzewidywalne i miały przewagę liczebną.
W największej galerii w centrum Tokio miałem pomóc dziewczynom znaleźć jakieś ciuchy. W przybliżeniu streściły mi, co by chciały i tak zaczęliśmy chodzić od butiku do butiku, przeszukując wieszaki i półki. Później były długie minuty przebierania i dyskusji na temat jakiejś części garderoby. Osobiście czułem się świetnie, tylko natrętne spojrzenia innych były bardzo denerwujące. No, bo co mogli sobie pomyśleć inni widząc mnie z piątką dość atrakcyjnych licealistek w galerii. Dlatego trzymałem się blisko Saku, obejmowałem ją, przelotnie całowałem w policzek. Tak dla podkreślenia, że nie jestem sam.
W końcu każda znalazła coś, co jej odpowiadało. Hinata zwiewną białą sukienkę z czarnym haftem na ramionach i dekolcie oraz czarnymi lamówkami u dołu kreacji tuż nad linią kolan. W delikatnych kremowych sandałkach prezentowała się prześlicznie.
Na Ino udało mi się wymusić turkusową sukienkę na ramiączkach. Góra przypominała gorsecik o haftowanych kwiatach, dół zaś był czysty lekko falowana. Kreacją Temari okazała się mała czarna w klasycznym stylu, nie chciała nic innego. Karin po długich namowach kupiła sukienkę koloru mosiądzu, która świetnie podkreślała jej oczy i karmazynowe dodatki. Z Sakurą mieliśmy problem, bo wszystko wybrzydzała. W końcu przekonaliśmy ją do liliowej sukienki w podobnym jak Ino stylu tylko obszywaną na szwach czarnymi lamówkami.
Kiedy już myślałem że to koniec, dziewczyny z diabelskimi uśmieszkami postanowiły znaleźć coś dla mnie. Przeraziło mnie to trochę, bo nie wiedziałem, co chcą mi wcisnąć a po za tym miałem dużo ciuchów. Nawet nie zauważyłem, kiedy w tym całym towarzystwie pojawił się Neji. Wredny, przyglądał się mojej męczarni z zadowolonym uśmieszkiem. Miałem właśnie na sobie białe spodnie rurki i wymuszę różową koszulę, kiedy zaczął się perfidnie śmiać. Nie mogłem tego znieść.
- Śmiej się śmiej- warknąłem.- A może… Sakura a może temu pięknisiowi też pomożecie?
Dziewczyny z dziwnym błyskiem w oczach spojrzały na Hyuuga, który miał dość nie tęgą minę. Zadziwiające jak szybko straciły mną zainteresowanie. Kupiłem tylko czarne obcisłe biodrówki, które niesamowicie mi się podobały.
- Idę tam naprzeciwko- oznajmiłem, ale nikt nie zwrócił na mnie uwagi.
Wzruszyłem ramionami i wyszedłem. Mijałem kolejne witryny i w końcu zatrzymałem się przed kosmetyczką. W zamyśleniu dotknąłem lewego ucha, po czym z uśmiechem wszedłem.
- Witam, w czym mogę pomóc- powitała mnie jakaś dziewczyna około 25 lat ubrana w biały fartuch.
- Hej, chciałem przekuć ucho- pokazałem bok lewego ucha tak mniej więcej na środku.- W tym miejscu.
- Oczywiście. Ma pan już kolczyk czy też chce coś teraz wybrać?
- Jeśli mi coś doradzisz- odpowiedziałem z uśmiechem.
Dziewczyna podprowadziła mnie do gablotki, w której znajdowały się różnego rodzaju kolczyki. Po krótkiej dyskusji, serii za i przeciw wybrałem kolczyk w kształcie szerokiego pierścienia z wygrawerowanym piórem. Usiadłem na krześle i patrzyłem jak dziewczyna przygotowuje mały pistolecik do przekuwania uszu. Po chwili do mnie podeszła, przemyła wybrane miejsce płynem dezynfekującym i bez ostrzeżenia przekuła ucho.
- Łaaa- wyrwało mi się, na co zachichotała.- Bez ostrzeżenia.
- Ale przynajmniej poszło szybko- uśmiechnęliśmy się do siebie.- Widzę, że kolczyki nie są ci obce.
Dotknęła palcami mojego prawego ucha gdzie widniały trzy małe dziurki po przekuciu, dwie u dołu i jedna u góry w chrząstce ucha.
- Powinieneś u góry nosić kolczyk, bo później możesz mieć problem- powiedziała.
- Tak jest- zasalutowałem.- Jeszcze dziś założę.
Zaśmiała się, ukazując piękne białe ząbki. Dźwięk bębna a później gitarowa przygrywka do piosenki The Islander sprawiły, że oboje podskoczyliśmy. Z przepraszającym uśmiechem na ustach szybko odnalazłem telefon i odebrałem.
- Tak?
- Gdzie ty jesteś?!- wrzasnęła mi do ucha Ino, przez co zniesmaczony zerknąłem na komórkę.
- Zaraz będę.
- Ta jasne- zakpiła.- Spotkamy się koło kawiarenki na 2 piętrze. Masz 5 minut!
Rozłączyła się a ja skamieniały nadal siedziałem. Po chwili oprzytomniałem, zapłaciłem i wyszłem. Jakoś udało mi się dostać na 2 piętro, ale do licha jak znaleźć odpowiednią kawiarnie skoro było tu ich mówiąc szczerze kilkanaście. Całe piętro..
Wybrałem numer Ino i zadzwoniłem.
- Dokładnie proszę- warknąłem.
- Za tobą- odwarknęła i rozłączyła się.
Odwróciłem się i zobaczyłem ich siedzących przy jednym ze stolików. Podszedłem.
- Gdzie ty się podziewałeś?- zaatakowała mnie Yamanaka.- Wiesz jak się martwiliśmy, że coś ci się stało.
- Mówiłem, że idę dalej- burknąłem.
Karin i Temari zachichotały pokazując na mnie.
- Całkowicie w twoim stylu- Sakura dotknęła mojego lewego ucha a ja nie mogłem powstrzymać syknięcia.- Ładny.
- Co?- zainteresowała się Ino i po chwili byłem oblegany przez pięć dziewczyn.
- Naprawdę ładny.
- Pasuje.
- Cacuszko.
Neji zaś siedział z ponurą miną patrząc na Sakurę, która szczerze powiedziawszy nie wiem, kiedy usiadła mi na kolanach.
- Dobra dość tego dobrego- warknął.- Uzumaki idziemy.
Pięć par zdziwionych niewieścich oczu spojrzało na niego z wyrzutem, przez co zarumienił się delikatnie, ale nie ustąpił.
- Już- wstałem.- Cześć wam.
- Baju- powiedziały chórkiem.
Już miałem odchodzić, ale się powstrzymałem, podszedłem do Sakury i pocałowałem ją w usta. Poczułem jak zesztywniała, ale po chwili oddała mi pocałunek. Odsunąłem się od niej z promiennym uśmiechem na twarzy a w duchu wyzywałem się od najgorszych skurwieli. Idąc za Nejim starałem sobie wytłumaczyć, że mam prawo pocałować Sakurę, bo jestem jej chłopakiem, ale jakoś sam sobie nie wierzyłem. Zatrzymaliśmy się na parkingu przed czarnym, BMW.
- Twój?- zapytałem.
- Ta.
Mój podziw zawarłem w jednym przeciągłym, gwizdnięciu.
- Wsiadasz czy nie?- ponaglił mnie Neji.
- Gdzie jedziemy?
- Zobaczysz.
Jechaliśmy może z 20 minut, kiedy zatrzymaliśmy się przed dużą rezydencją w stylu zachodnim.
- Wow- wyrwało mi się.
Neji posłał mi wredny uśmiech, podszedł do drzwi, po czym nacisnął dzwonek. Po chwili drzwi otworzyły się.
- W końcu jesteś!- krzyknął jakiś wysoki mężczyzna o krótkich białych włosach i fioletowych oczach.
- Wybacz, nie było łatwo się wyrwać- odparł Hyuuga, pakując się do środka.
Ruszyłem za nimi, choć nie zwracali na mnie najmniejszej uwagi. Czułem się jak przysłowiowe piąte koło u wozu. Zeszliśmy po schodach do jakiegoś pomieszczenia urządzonego w tonacji bieli i fioletu. Był tu bar, parkiet i sprzęt muzyczny. Na fioletowych sofach zaś rozkładali się Shikamaru i Gaara.
- Nareszcie!- wrzasnął ten ostatni.- Neji to, to jest nasz gość?
Spojrzeli na mnie ciekawie.
- Tak.
- O co chodzi?- zapytałem zdezoriętowany.
Chłopak, który nam otworzył, podszedł do mnie przyglądając się natrętnie mojej twarzy.
- Ładniutki- uśmiechnął się i podał mi dłoń.- Hidan.
- Naruto- odwzajemniłem uścisk.
Niespodziewanie przybliżył się do mnie i złożył na moich ustach pocałunek. Zesztywniałem. Chwile pozwoliłem mu panować nad sytuacją, by po chwili przejąć nad nią kontrolę. Chyba nie spodziewał się tego, że go przyciągnę bliżej i odwzajemnię ten pocałunek, stracił równowagę opierając się na mnie. Powoli odsunąłem się od niego a na moich ustach gościł zapewne kpiący uśmieszek. Hidan stał wpatrując się we mnie szeroko otwartymi oczami a reszta chłopaków starała się opanować.
- No, co?- zapytałem mrużąc oczy.
- N-nic-c- wyjąkał Gaara.
- Łaaaachhhhhhhhhh!!!- potężny wrzask odbił się od ścian pomieszczenia.
To Hidan krzyczał, skakał, śmiał się i robił Bóg jeden wie, co jeszcze. Wkurzające było tylko to, że znowu się na mnie rzucił tylko, że tym razem wylądowaliśmy na podłodze. Sapnąłem pozbawiony powietrza. Sprostowanie ja wylądowałem na podłodze on na mnie.
- Powiedz mi, że jesteś wolny!- darł się.
Starałem się z pod niego jakoś wyjść, był ciężki.
- Złaź ze mnie- warknąłem.
Wyszczerzył się do mnie i znowu coś zaczął krzyczeć. Reszta tych drani śmiała się w głos zamiast mi pomóc.
- ZŁAŹ!!!- wrzasnąłem ale nikt mnie nie słuchał.
Po chwili sam zaczynałem widzieć śmieszne aspekty ten sytuacji. Z mojego gardła wydobył się cichy śmiech. Uścisk na moich ramionach ustąpił. Zręcznie manewrując ciałem przekręciłem się tak, że Hidan potoczył się jakoś dziwnie po podłodze a ja byłem wolny.
- Nareszcie- westchnąłem.
Białowłosy usiadł po turecku, skrzyżował ramiona na piersi i spojrzał na mnie z miną zbitego psa. Nie wytrzymałem. Parsknąłem śmiechem a za mną inni. Hidan zrobił obrażoną minę, po czym wlepił we mnie spojrzenie fioletowych oczu.
- Na marginesie- zwrócił się do mnie.- Nieźle całujesz.
- No ba- wyszczerzyłem się w uśmiechu.
- Bleeeh!- Neji zrobił zniesmaczoną minę.
Shikamaru śmiał się cicho pod nosem a Gaara kręcił głową z niedowierzania.
- Hidan- zagadnąłem go.
- Ta- odpowiedział uśmiechając się słodko w moja stronę.
- Ty też niczego sobie całujesz.
- Niczego sobie?- powtórzył zdezorientowany.
Shika parsknął śmiechem, ja też ledwo utrzymywałem powagę na twarzy, ale ciągnąłem dalej.
- Tak. Ale wybacz, nie jesteś w moim guście- usłyszałem jak Gaara wybucha śmiechem.- Po za tym mam już dziewczynę.
Mina Hidana? Bezcenna. Przesuwał nic nierozumiejącym spojrzeniem po naszych twarzach ,by po chwili zrozumieć, że lecę sobie z nim w kulki. Warknął coś obrażony i spojrzał na poważnego Hyuugę.
- Nejiiii- zawodziła.- Mój kochany. Przynajmniej ty rozumiesz mnie i moje złamane serduszko.
Zarzucił Nejiemu ramiona na szyje i udał płacz. Hyuuga przez chwilę go tolerował, by potem zrzucić go bezlitośnie z siebie. Ja natomiast poczułem mocne klepniecie w plecy.
- Jesteś spoko- powiedział uśmiechnięty Gaara.- Mało, kto da sobie radę z tym wariatem.
- Ta- dołączył się Shika.- No dobra panowie. Nie mam czasu. Próba. Próba.
Patrzyłem jak radosne uśmiechy wykwitają na ich twarzach. Gaara prawie w podskokach podszedł po tej mini sceny i zasiadł za perkusją. Shikamaru stanął za klawiszami a Hidan zaczął rzępolić na gitarze. Po chwili dołączył do nich Neji ze swoim basem. Moment bezładnej gry i dziwnych dźwięków. Zaczęli ostro z zapałem. Melodia wpadała w ucho a ja czekałem na resztę. Kiedy Neji zaczął śpiewać zapomniałem o Bożym świecie. To było cudowne.
*
Saigo no glass o buchiyabure Minareta keshiki o keridashite
Sekai ga gyaku ni kaiten suru Nichijo o tobikoe

Doko ni mukattemo kanjiteiru tonariawase no kage
Muchu de oikaketeku kedo riso ni todokanai

Kino to rettokan ga uchigawa de kakemeguri Itsuka kyofu e to 
kawaru

Oshiyoseteku fuan ga mata kuts o umidashite
Nigetai hodo tsurai toki mo kesshite hitori janai

Yasashiku tsutsumikomu kazu ga tatakau yuuki majiri Kuso ga genjitsu 
ni kawaru

Saigo no glass o buchiyabure Minareta keshiki o keridashite
Sekai ga gyaku ni kaiten suru Nichijo o tobikoe
Onore no karada to sone subete o sonzai hitei wa sasenai
Sora mo tobenakatta na mo nai HERO wa sekai o miryo suru

Meiyo ya chii wa chiri ni naranai Isshun no eiko
Kodawarisugite chiri o dekaku suru no wa bakarashii

Daijina mono hitotsu mitsukete tsuranukitosu tsumi Towaretemo 
sonnano kowakunai

Shinjita hikari o mamorinuke Riso no sekai ga hoshiindaro?
Uso o koeru yona real o kanji tatakae
Onore no karada to sono subete o sonzai hitei wa sasenai
Sora mo tobenakatta na mo nai HERO wa sekai o miryo suru

Saigo no glass o buchiyabure Minareta keshiki o keridashite
Sekai ga gyaku ni kaiten suru Tsugi wa kimi ni

Shinjita hikari o mamorinuke Riso no sekai ga hoshiindaro?
Uso o koeru yona real o kanji tatakae
Onore no karada to sono subete o sonzai hitei wa sasenai
Sora mo tobenakatta na mo nai HERO wa sekai o miryo suru.


Kiedy skończyli, zacząłem bić im brawo. Byli świetni, fantastyczni, cudownie. Chciałem ich słuchać non stop. Zyskali fana. Zanim wyraziłem swój zachwyt, zagrali następną piosenkę.


**
Kirameke venus utsukushiku Kirameke venus konjiki ni 
Boku no kokoro Terasu kimi wa smile ichiban ii onna 

Kirei na ano ko [1] ni shitto wo shiteru Ano ko mitai ni umare kawaretara 
Jinsei sukoshi wa chigatteta kamo ne nante mistake na kangae de 

Onaji hito ga futari itemo dame de Sekai ni hitotsu dake no egao ni hikareru 

Kagayake venus mujaki ni Kagayake venus hokorashiku 
Kono sekai wo kimi dake no light de terase 
Kirameke venus utsukushiku Kirameke venus konjiki ni 
Boku no kokoro Terasu kimi wa smile ichiban ii onna 

Hade na keshou ni nail nanka shite Iketeru onna ni natta ki de ite mo 
Nanika chigau tte kidzukare wo shite Uso wo tsuku no mo iya desho? 

Ari no mama no jibun wo aisanakya Hito [2] wo ai suru koto sae dekiru wake ga nai 

Tokimeku venus junjou ni Yurameku venus wa romance 
Koi suru kimi ni koi wo shite shimau yo 
Kirauru[3] hitomi no manazashi de Yureteru boku no koto minaide 
Boku no mune wo kogasu kimi wa smile ichiban ii onna 

Warau koto wo osorezu Yuuki wo moteta kimi dake ni 
"Ganbatta ne" to tsutaete agetai yo 

Kagayake venus mujaki ni Kagayake venus hokorashiku 
Kono sekai wo kimi dake no light de terase 
Kirameke venus utsukushiku Kirameke venus konjiki ni 
Boku no kokoro Terasu kimi wa smile ichiban ii onna 

Kimi wa boku no taiyou sa

- Waahhh! To było świetne- wrzasnąłem.
Uśmiechnęli się do mnie by po chwili odłożyć instrumenty na bok i podejść do mnie. Ku mojemu zdumieniu Neji rzucił mi się na szyję śmiejąc się głośno.
- Chciałem żebyś nas posłuchał- w jego głosie usłyszałem niepewność.
- Jesteście niesamowici- zapewniłem.- Zyskaliście fana.
Gaara uśmiechnął się promiennie a Shika pokiwał głową na znak zgody.
- Tylko jest mały problem- powiedział cicho Neji.
- Hmm?
- Potrzebujemy gitarzysty.
Chyba się przesłyszałem.
- Co proszę?- spytałem głupkowato.
- Chce żebyś do nas dołączył.
- MOWY NIE MA!!- wydarłem się.
- Lisie nie daj się prosić- szepnął błagalnie mój przyjaciel.
Znał mnie doskonale. Wiedział jak mnie do czegoś przekonać.
- Ni gram już- użyłem mojego niezawodnego argumentu.
- Nie wierze- zbył mnie.- Potrzebujemy gitarzysty.
- Macie- odparłem zerkając na Hidana.
- Wole bas- uniósł przepraszająco ręce.
Posłałem mu mordercze spojrzenie, na co się delikatnie skrzywił.
- Na pewno kogoś znajdziecie- zapewniłem mało przekonywująco.
- Ja chce ciebie- twardy ton głosu Nejiego przyprawił mnie o dreszcze na plecach.
- Ale dlaczego ja?
- Bo to nasze marzenie- upierał się.- Chociaż obiecaj, że się zastanowisz.
- Ok.- niechętnie się zgodziłem.
Hyuuga uśmiechnął się promiennie i odkleił ode mnie. Poczułem ulgę.
- Jesteś nasz- usłyszałem szept Gaary, gdy przechodził obok mnie.- Dobra chłopaki ja spadam. Baju wam.
- Też idę- oznajmił Shika i wyszedł na rudym.
- Neji odwieziesz mnie?- zapytałem z nadzieją.
- Jasne.
- Buuu- zajęczał Hidan.- A miałem nadzieje, że może jednak zostaniesz.
Neji zaśmiał się perliście chwycił mnie za ramię i wyprowadził z domu. Po chwili mknęliśmy jego samochodem przez miasto.
- Cieszę się, że wróciłeś- odezwał się nagle.
- Taa- mruknąłem.- Nawet, jeśli sprzątnąłem ci z pod nosa Sakurę?
- He. Nie koniecznie z tego.
- Czemu o nią nie walczysz?- ciekawość wzięła górę.
Milczał dość długo. Już myślałem, że nie odpowie, kiedy zaczął mówić.
- Bardzo lubię Sakurę. Nie chce jej ranić a to na pewno miałoby miejsce gdybym z nią był.
- Bzdura- warknąłem.- Nawet nie dałeś jej szansy spróbować. Sam podoiłeś taką decyzję.
- To już nie ważne. Teraz ma ciebie.
- Taaa- zakpiłem.- To może przestaniesz mnie zabijać wzrokiem za każdym razem jak ją dotknę.
Zahamował gwałtownie. A ja się cieszyłem, że miałem zapięte pasy.
- To silniejsze ode mnie- po jego twarzy przemknął cień.
- Człowieku ogarnij- westchnąłem.
Ruszyliśmy dalej.
- W sobotę dam ci szanse na pogadanie z nią- powiedziałem nagle.- Sakura bardzo cię kocha.
Znowu zahamowaliśmy. Usłyszałem pisk opon i wściekły dźwięk klaksonu a następnie wściekły głos.
- Pieprzony gnojku, uważaj co robisz!
- Lepiej gdzieś zjedzmy- zaproponowałem.
- Taaa.
Nie odzywaliśmy się całą drogą do mojego domu. Kiedy samochód zjechał na podjazd odetchnąłem z ulgą.
- Możesz powtórzyć to, co powiedziałeś wcześniej?- zapytał dziwnie nie swoim głosem.
- Że dam ci szanse ją zdobyć?
- To drugie.
Na moich ustach zakwitł uśmiech.
- Sakura cię kocha.
Dłonie, Nejiego mocniej zacisnęły się na kierownicy aż zbielały mu kostki palców.
- Bardzo śmieszne- warknął.
- Nie żartuje- zapewniłem.- Wiedzę jak za tobą patrzy. Jakim tonem głosu o tobie mówi. A po za tym mówiła mi o tym.
Zaczerpnął z trudem powietrze a jego szeroko otwarte oczy spojrzały na mnie w tak wielkim szoku, że aż zrobiło mi się go żal.
- M-mówiła?- niedowierzanie, nadzieja i cień radości w jego głosie ogrzały mi serce.
- Tak. Powinieneś dać wam szanse.
- A-ale co z t-tobą?- jego jąkanie było słodkie.
- Będę trzymał za was kciuki.
- A-ale ty…
- Sakura to dobra dziewczyna, ale kocha ciebie.
Uśmiechnął się a z jego oczu potoczyły się łzy ulgi.
- Ej, no nie rozklejaj mi się tu- zawołałem zaczepnie.
- Wybacz- zaczerpnął powietrza by się uspokoić.- Musze jechać.
Zerknąłem na jego drżące ręce.
- Nic z tego. Dziś nocujesz u mnie.
- Nie trze…
- Zwariowałeś?! Chcesz żebym zszedł na zawał zastanawiając się nad tym czy nic ci nie jest?
- Naruto?
- Hmm?
- Dziękuje.
Na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy. Zgodnie wysiedliśmy i poszliśmy w stronę domu.
- Mam nadzieję, że twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko.
- Najwyżej wezmą cię za mojego nowego chłopaka.
- Heeee?!
Parsknąłem.
- Żartowałem.
Szturchnął mnie łokciem w żebra. Weszliśmy do środka, ściągnęliśmy buty i poszliśmy do salonu.
- Jestem- oznajmiłem rodzicom, którzy właśnie oglądali jakiś serial.
- Dobry wieczór- przywitał się grzecznie Neji.
- D-dobry wieczór- odpowiedzieli lekko się jąkając.
- Mamo to Neji- powiedziałem.- Mam nadzieje, że go jeszcze pamiętasz?
Mama pisnęła i szybciej niż ustawa przewiduje w jej stanie wstała, po czym uścisnęła Nejiego.
- Jeju, ale wyrosłeś- piszczała jak nastolatka.- Taki przystojny.
- Eee.. Dziękuje- mój przyjaciel spłonął rumieńcem.- Miło panią znowu widzieć.
- Panią?!- oburzyła się mama.- Kiedyś wołałeś na mnie „ciociu”, więc żądam byś nadal to robił.
- Witaj, młody człowieku- odezwał się tata.- Jestem Minato Namikaze, tata Naruto.
- Miło mi. Neji Hyuuga.
Wymienili uściski dłoni. Mama cała w skowronkach zapędziła nas do jadalni gdzie postawiła przed nami kieliszki wina.
- Trzeba to oblać- trajkotała.
- K-kochanie?- zapytał z niedowierzaniem jej mąż.
- No, co?- burknęła.- Neji z tego, co pamiętam jest o rok starszy od Naru, co za tym idzie jest już pełnoletni. A Naruto jak sam wiesz nie jest święty.
Ta ostatnia uwaga skierował na mnie badawcze spojrzenie Nejiego, przez co spłonąłem rumieńcem.
- Mamooo- jęknąłem.
- Neji mam nadzieje, że zostaniesz na noc?- zapytała ignorując mnie całkowicie.
- Nie chce się narzucać.
- Nalegam- zrobiła groźną minę.
- Z przyjemnością.
Mama zadowolona poszła do kuchni a tata posłał Nejiemu spojrzenie pełne uznania.
- Plus dla ciebie- szepnął.
Zachichotałem. Mamy nikt nie pokona, jeśli czegoś bardzo chce. No po kimś musiałem odziedziczyć ten wspaniały charakterek.
Po kilku minutach na stole pojawiły się talerze pełne przekąsek. Mama zgoniła na dół moje rodzeństwo by ładnie się przywitało z gościem. Miharu dość sceptycznie podchodził do nowo poznanego, ale za to Kloe była w siódmym niebie. Cóż Neji był nie tylko przystojny, ale też inteligentny i odrobinę tajemniczy, dzięki czemu łatwo oczarował naszą księżniczkę.
Rozmawialiśmy długo. Mama wypytywała o wszystko. Siedzieliśmy tak do północy. Kloe zasnęła na moich kolanach, głowa Miharu również niebezpiecznie opadała, nawet mnie piekły już oczy. Neji dyskretnie ziewnął, ale mama to zauważyła.
- No pora spać, kochaneczki- oznajmiła, po czym ponagliła Aru do wstania ze stołu.
Tata zabrał ode mnie Klo. Pożegnaliśmy się i z Nejim poszliśmy do mojego pokoju.
- Wow.
Neji ciekawie rozejrzał się po mim pokoju podziwiając wystrój i smoka na ścianie.
- Super- wyszczerzył się.
- Rozgość się.
Zauważyłem jak podchodzi do mojego elektryka a w tym czasie zniknąłem w garderobie wyszukując dla niego jakąś piżamę. Przywitały mnie Ciche nuty Green Day „boulevard of broken dreams live”. Oparłem się o framugę drzwi i słuchałem. Poczekałem aż skończy, po czym rzuciłem w niego piżamą.
- Ej!- zaprotestował zdezorientowany.
- Tam jest łazienka- wskazałem na drzwi.
Z ociąganiem wstał i wyszedł. Ja w tym czasie włączyłem komputer by sprawdzić pocztę. Miałem jedną wiadomość od Saso.
Mam dla ciebie niespodziankę. Dostaniesz ją w tą sobotę. Punkt 15 z minutami. Więc się szykuj na szok^^. Mam nadzieję, że myślisz o nas chodź troszkę. No nic spadam na sesję. Do usłyszenia. Kocham Cię.
Kilka razy dokładnie przeczytałem uważnie tą wiadomość, po czym odpisałem.
Niespodziankę?! Nie! Nie! NIE!!!! Nie zgadzam się. Mam się bać? Ostatnim razem nie było zbyt wesoło. Nie zamierzam powtarzać tego doświadczenia.
Tak myślę, tęsknie i chcę do was. Ciężko pracujesz… Nie przemęczaj się. Też CIĘ KOCHAM!!!
- Kochanka?- pytanie Nejiego przestraszyło mnie.
- Brat- odpowiedziałem zdawkowo.
- Oo. Jeszcze jeden?
- Przyszywany. Ma na imię Sasori.
- A! Wspominałeś o nim.
- Nom.
Spojrzałem na niego. Moja czarna piżama świetnie na nim leżała. Wilgotne zaś włosy wiły się wokół twarzy i ramionach.
- Łazienka wolna- oznajmił skrępowany.
- Ok.
Wstałem wykańczając komputer i pośpieszyłem się odświeżyć. Szybko się rozebrałem, po czym wskoczyłem pod lodowaty strumień wody. Lekko się wzdrygnąłem, szybko umyłem. Wychodząc z pod prysznica pośliznąłem się, przez co zakląłem siarczyście. Wysuszyłem się, umyłem ząbki i znalazłem w garderobie szaroniebieski dresik. Kiedy wszedłem do pokoju Neji leżał rozwalony na łóżku przyglądając się fotce Sasoriego i Didery.
- Łaa- pisnąłem po czym wyrwałem mu z rąk zdjęcie.
- No, no- uśmiechnął się zadowolony z siebie.- Kto to?
- Posuwa- nakazałem. Kiedy mi zrobił miejsce wskoczyłem pod kołdrę i dopiero teraz wyjaśniłem.- Sasori i Deidara.
- Nieźli.
- Wiem- uśmiechnąłem się smutno.
- Stara miłość nie rdzewieje- skomentował.
Popatrzyłam na niego groźnie, na co on parsknął śmiechem.
- Chodź spać, lisku.
Zgasiłem światło.
- Naruto?
- Tak?
- Naprawdę ci dziękuje.
- Nie musisz.
- Musze… Dzięki tobie chce walczyć o Sakurę.
- To doooobrze- ziewnąłem.
- Dobranoc- szepnął.
- …brano- mruknąłem i pogrążyłem się w głębokim śnie.




Teksty piosenek zostały zapożyczone. Ich oryginalnym wykonawcą jest  moje kochane An Cafe.
    
Tłumaczenie
Ostatnia szklanka pęka i niszczy znajomą scenę
Świat kręci się odwrotnie wokół twego życia codziennego
Tam jest cień zawieszony nade mną
Bez znaczenia gdzie pójdę
Biegnę po me ideały z całą moją mocą,
lecz one zostają poza zasięgiem

Nadzieja i kompleks mniejszości mknie przeze mnie,
w końcu zamieni sie w strach

Niepokój, który przepływa we mnie, kreuje więcej bólu
Nawet w czasach, kiedy jest tak ciężko, że chcę uciec
Nigdy nie jestem SAM

Gromadzę mą odwagę, która walczy przeciwko łagodnemu, otaczającemu wiatru
I wyobraźnia staje się rzeczywistością

Ostatnia szklanka pęka i niszczy znajomą scenę
Świat kręci się odwrotnie wokół twego życia codziennego
Moje ciało i cała moja egzystencja nie będą wypierane
Bohater bez imienia, który nie może latać po niebie
Fascynuje świat

Chwila chwały, gdzie Twoja sława i status nie odwrócą się w proch
Martwienie się zbytnio i myślenie, że proch jest tak ważny jest idiotyczne

Jeżeli przestępstwem jest odnalezienie jednej ważnej rzeczy w życiu
I trzymanie jej mocno
To ja nie boję się konsekwencji

Chroń światło, w które wierzysz
Szukasz idealnego świata, prawda?
Walczmy, by poczuć rzeczywistość, która jest ponad kłamstwem
Moje ciało i cała moja egzystencja nie będą wypierane
Bohater bez imienia, który nie może latać po niebie
Fascynuje świat

Ostatnia szklanka pęka i niszczy znajomą scenę
Świat kręci się wstecz
Jesteś następny/a

Chroń światło, w które wierzysz
Szukasz idealnego świata, prawda?
Walczmy, by poczuć rzeczywistość, która jest ponad kłamstwem
Moje ciało i cała moja egzystencja nie będą wypierane
Bohater bez imienia, który nie może latać po niebie
Wreszcie wynalazł imię dla siebie...

Tłumaczenie
“Dziewczyna z najpiękniejszym uśmiechem”

Błyszcz pięknie Wenus.
Błyszcz na złoto Wenus.
Tą, którą rozpala moje serce
jesteś ty
dziewczyna z najpiękniejszym uśmiechem.

Jesteś zazdrosna o tą śliczną dziewczynę.
Chciałabyś obrodzić się
jako dziewczyna taka jak ona
bo masz błędne wrażenie
że życie byłoby wtedy trochę inne.
Przecież nie może być
dwóch takich samych osób.
Jestem oczarowany przez jeden
jedyny taki uśmiech na świecie.

Lśnij niewinnie Wenus.
Lśnij dumnie Wenus.
Oświeć ten świat 
swoim blaskiem.
Błyszcz pięknie jak Wenus.
Błyszcz na złoto Wenus.
Tą, która rozpala moje serce
jesteś ty
dziewczyna z najpiękniejszym uśmiechem.

Malujesz paznokcie 
i robisz ostry makijaż.
Nawet, jeśli czujesz, 
że stałaś się popularną dziewczyną
martwisz się, że coś jest nie tak.
Ty też nie chcesz kłamać, prawda?
Jeśli nie potrafię kochać 
zwyczajnego siebie
nie ma mowy, żebym pokochał
kogoś innego.

Kwitnij z czystym sercem Wenus.
Migocąca Wenus jest romansem.
Zakochałem się w tej,
którą już kocham.
Nie patrz na mnie tymi 
błyszczącymi, wilgotnymi oczami.
Tą, która rozpala moje serce
jesteś ty
dziewczyna z najpiękniejszym uśmiechem.

Chcę to powiedzieć tylko tobie,
która nie boi się śmiać
„Daj z siebie wszystko”
Chcę ci dodać odwagi.
Lśnij niewinnie jak Wenus.
Lśnij dumnie Wenus.
Oświeć ten świat
swoim blaskiem.
Błyszcz pięknie Wenus.
Błyszcz na złoto Wenus.
Tą, która rozpala moje serce
jesteś ty,
dziewczyna z najpiękniejszym uśmiechem.
Ty jesteś moim słońcem.


Nutka którą śpiewali Garra i Sasu.
BigBang Haru Haru
  

Mam nadzieję że wybaczycie że w 2 częściach ale nie chciało mi wrzucić całościJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz