czwartek, 11 października 2012

Rozdział 02 b

Betowała Ariana:*

02b.. Stres, zmęczenie i uczucia..

Podjechaliśmy na osiedle podobne do naszego . Domy też były podobne.
Ciekawe, czy wszystkie są takie same?
- To miłej zabawy, kochaneczki!- zawołała pani Yamanaka, gdy wysiedliśmy z samochodu.
- Pa ,mamo.
- Dobranoc.
- Chodź.- powiedziała Ino .- Obiecałam, Choujiemu, że pomogę mu trochę w przygotowaniach.
Podeszliśmy pod drzwi. Ino bez dzwonienia, czy choćby pukania weszła do budynku.
- Chouji, jestem!- krzyknęła.
-Jestem w kuchni!- odpowiedział nam czyjś przytłumiony głos.
Ruszyliśmy w stronę, z której dobiegał. Po drodze rozglądałem się ciekawie. Obszerny salon w kolorach pomarańczy i czerwieni. Oprócz sofy, dwóch foteli, barku i małego stolika nie było tu mebli. Weszliśmy do kuchni, która była ogromna. Olbrzymia lodówka, dwie kuchenki, mikrofalówka i wiele innych sprzętów, których nie znałem nazwy.
- Cześć, Cho!- zobaczyłem jak Ino wita się z jakimś chłopakiem.
Był wyższy ode mnie, a ja przecież nie byłem niski. Jasnobrązowe włosy były trochę przydługie i okalały jego pucołowatą twarz, małe oczka patrzyły czujnie, lecz przyjaźnie. Gdyby zrzucił 10 kg było by, na co popatrzeć.
- Hej.- przywitałem się.
- Czeee.- odpowiedział nosowym głosem.
- To mój sąsiad, Naruto.- przedstawiła mnie niebieskooka.
- Miło mi.- rzekł zdawkowo.
- Mi też. Wszystkiego najlepszego.- rzekłem, po czym podałem mu prezent.
- D-dzięki.
- To, w czym mamy pomóc?- spytała Ino z promiennym uśmiechem.
- Trzeba w jadalni ustawić stół i zanieść talerze oraz szklanki.- wyjaśnił pobieżnie.
- Ok.
Zadziwiające jak zwinnie i szybko potrafią chodzić dziewczyny w butach na wysokim obcasie. Z doświadczenia wiem też, że długo w nich nie wytrzyma, więc staram się wyręczać naszą piękną we wszystkim.
- Naru, jesteś aniołem!- zawołała za mną, gdy po raz któryś tam kursowałem między kuchnią a jadalnią.
- Cho, jesteś?- zawołał ktoś z salonu.
Ino, czym prędzej tam poszła i usłyszałem śmiech. Goście…
- Naru, możesz zanieść to na stół?- zapytał Akimichi.
- Jasne.
Wziąłem od niego przenośną lodówkę z napojami. W jadalni była Ino i rozmawiała z jakimś brunetem oraz blondynką. Odstawiłem lodówkę i przyjrzałem się im. Chłopak maił znudzoną minę. Ciemne włosy miał związane w kucyk, w dłoniach trzymał dużych rozmiarów torbę z prezentem. Ubrany był szare spodnie rurki i koszule koloru delikatnego różu. Dziewczyna była tego samego wzrostu, co Ino. Mówiąc gestykulowała gwałtownie, delikatny uśmiech nie schodził jej z ust. Miała na sobie czerwoną spódnice do kolan z długim rozcięciem na prawym udzie oraz pastelowo niebieski top na ramiączkach z dużym dekoltem.
- Naru, choć poznasz Shikamaru i Temari!- przywołała mnie Ino z uśmiechem na ustach.
Podszedłem niepewnie i podałem im dłoń.
- Uzumaki Naruto.- przedstawiłem się.
- Nara Shikamaru.- głos chłopaka był delikatnie mówiąc, znudzony i obojętny.
Nie usłyszałem jak miała na nazwisko Temari, gdyż zadzwonił dzwonek.
- Otwarte-! krzyknęła Ino.
Pochwali do salonu wzeszło dwóch chłopaków. Jeden z nich trzymał za rękę dziewczynę.
- Kiba, Hinata, Neji!- zawołała zachwycona Temari podchodząc do nich i witając się całusem w policzek.
Hinata, Neji? Znajome imiona.
Przyjrzałem się chłopakowi w długich czarnych włosach i jasnych niemal białych oczach. Tylko rodzina Hyuuga miała tak niezwykłe oczy. Dziewczyna też była ciemnowłosa i jasnooka.
Boże, to ta mała nieznośna księżniczka i nieposkromiony kot? Jak oni się zmienili. A do tego nie spodziewałem się, że tak szybko się z nimi spotkam.
Raźnym krokiem podszedłem do nich. Nic sobie nie robiąc z ich zdziwionych min stanąłem przed Nejim z uśmiechem na ustach. Zmarszczył śmiesznie brwi. Wziąłem w dwa palce kosmyk jego włosów i przyjrzałem mu się z niesmakiem. Wyrwał się oburzony.
- Co ty…
- Kotu nie pasują długie włosy.- przerwałem mu.
Wytrzeszczył na mnie oczy.
- J- jak mnie nazwałeś?- zapytał zmieszany.
- Kot.- odparłem i odwróciłem się do Hinaty. Ująłem jej dłoń po czym złożyłem na niej mały pocałunek.- Witaj ,księżniczko.
Brunetka krzyknęła zaskoczona i oblała się rumieńcem.
- Lisek!- zawołał zszokowany Neji.
Uśmiechnąłem się psotnie, założyłem ręce za głowę. Mój zwyczaj z dzieciństwa.
- T- to naprawdę TY!- wrzasnął młody Hyuuga.
Hinata rzuciła mi się na szyję i wybuchła płaczem. Poczułem się zażenowany z tego powodu. Nie chciałem widzieć jej łez.
- Nie płacz, księżniczko.- mówiłem cicho ,jednocześnie delikatnie gładząc ją po plecach.
- Wyjaśni nam ktoś, co tu się dzieje?!- Ino nie była zachwycona takim obrotem sprawy.
Neji nie odpowiedział, tylko podszedł do mnie i Hinaty po czym przytulił nas.
- Dobrze cię znowu widzieć ,lisie.- szepnął uśmiechając się przez łzy.
- P- przestańcie.- jęknąłem.- Zaraz i ja się rozkleję…
Boże, jak ja się cieszę z tego spotkania… Tak bardzo za nimi tęskniłem…
Kątem oka zobaczyłem błysk flesza. To Temari zrobiła nam zdjęcie.
- No dobra!- warknął szatyn, z którym Hinata przyszła za rękę.- Co tu jest grane?!
Hinata oderwała się ode mnie i podeszła do niego, stanęła na palcach i musnęła jego usta swoimi.
- Spokojnie, Kiba.- miała piękny głos, taki delikatny i melodyjny.- To mój lisek. Mój i Nejiego. Nasz najlepszy przyjaciel z dzieciństwa.
Reszta zaczęła przysłuchiwać się naszej wymianie zdań.
- Najprawdziwszy i najwierniejszy.- podjął Neji.- Wzór jaki trudno pobić.
- Przez niego jesteśmy tacy otwarci.- kontynuowała biało-oka.- Oraz dzięki niemu jesteśmy sobą.
Zrobiło mi się ciepło na sercu a wzrok zasłoniły łzy.
- Przestańcie.- czułem radość i melancholię jednocześnie.- Ja nic nie zro...
- Ależ zrobiłeś!- przerwała mi Hinata z mocą, która przywracała wspomnienia.- Ty pokazałeś nam, że nie ważne kim się jest z nazwiska, nie ważne gdzie się urodziłeś i wychowałeś, to mimo to ,jeśli chcesz można osiągnąć wszystko.
- I jak się wpakować w tarapaty.- dokończyłem za nią.
- Taaa.- Neji zachichotał.- Tego też nas nauczyłeś.
Uśmiechnęliśmy się do siebie. Znowu razem jak za dawnych dobrych czasów. Tylko tym razem nic nie mieliśmy na sumieniu. Na razie…
- Czekajcie!- zawołał Kiba.- To jest ten chłopak ze zdjęć, które mi pokazywałaś?
Hyuuga zarumieniła się, ale potwierdziła kiwnięciem głowy. Chłopak przyjrzał mi się podejrzliwie. W jego oczach widziałem zazdrość, smutek oraz co trudno mi było uwierzyć, podziw.
- Kurcze.- warknął poirytowany szatyn.- Wiec witaj lisie i trzymaj swoje łapy z dala od Hinaty.
Zatkało chyba wszystkich. Nie mogłem wydusić słowa przez kilka dobrych chwil.
- Siostry nie mam zwyczaju podrywać.- odparłem pewnie.
- S-siostry?
- Znam ją od piaskownicy, tak jak Nejiego. Są dla mnie jak rodzeństwo. Rodzeństwo, które zna mnie od najlepszej i prawie najgorszej strony, a ja ich.
Po tych słowach zapanowała nieprzyjemna cisza. Zerkaliśmy na siebie i ocenialiśmy sytuację. Niespodziewanie Kiba podszedł do mnie, spojrzał mi przenikliwie w oczy i nim zdążyłem zareagować uderzył mnie w plecy.
- W takim razie ja też muszę cię poznać!- zasyczał mi do ucha.
Odsuwając, uśmiechnął się mrocznie. Przez jego uśmiech, przeszył mnie zimny dreszcz.
- No dobra!- wrzasnął Kiba.- Cho! Czas rozkręcić tą smętną imprezę!
Wszyscy się rozluźnili. Ino złapała mnie pod rękę i pociągnęła na środek salonu.
- Trzeba to poprzesuwać.- wskazała mi ręką kanapę i fotele.
- Już się robi!- zasalutowałem.
Pomógł mi Neji.
- Co porabiałeś przez ten czas?- zapytał.
Przesunęliśmy meble, po czym usiedliśmy na kanapie. Nachyliłem się delikatnie w jego stronę zanim odpowiedziałem, nie chciałem przekrzykiwać muzyki, która już sączyła się z głośników.
- Wyjechaliśmy do Anglii.- zacząłem opowiadać.- Mama spotkała znowu tatę.- zauważyłem jak się skrzywił. Domyślił się jak to musiało wyglądać.-Okazało się, że mam brata i siostrę. Na początku wariowałem, może trochę za ostro. Nie patrz tak na mnie… znasz mnie. Wiesz, że nienawidzę równie mocno jak kocham. Ale wybaczyłem… Tak ,wybaczyłem mu. Poznałem mnóstwo ludzi. Sasori, Didera, Lisa, Toni, profesora Trawella, panią McCense… Sasori i Didaera stali się mi tak samo bliscy jak swojego czasu ty i Hina. W końcu tata awansował a to znaczyło przeprowadzkę. No i jestem…
- Naprawdę mu wybaczyłeś?- spytał.- Dlaczego? Tak go nienawidziłeś, tak nim pogardzałeś…
- Bo zrobiłem coś strasznego. Bo przeze mnie moja siostra niemal umarła. Przez 2 lata tata miał u mnie warunkowe. Nauczyłem mu się ufać i jako tako kochać. A co u ciebie?
- A nic szczególnego. Po wyjeździe do Tokio nie mogłem przez długi czas znaleźć przyjaciół. Tak samo Hinata. Może to głupie, ale zawsze porównywaliśmy ich do ciebie. Tak poznałem Gaare i Sai’a. Staliśmy się nie rozłączni. Później liceum i popatrz to moi ludzie. Moi znajomi, którym ufam i kocham. Ja, Garra, Shika i Hidan założyliśmy zespół rockowy. I oto moja historia.
- Tak dużo się zmieniło.- zacząłem marudzić.
- Taaa…
Zacząłem szukać wzrokiem Ino. Zauważyłem ją jak rozmawiała z jakimś przystojnym ciemnowłosym chłopakiem. Szara koszulka z krótkim rękawkiem ładnie podkreślała jego tors, ciemne jeansy były luźniejsze, ale nie zniekształcały jego figury.
- Heee…- Czyżby w moim głosie było niezadowolenie?- Ino nie traci czasu.
Hyuuga spojrzał w kierunku rozmawiającej pary.
- To Sai.- zakomunikował.- Eh, pasowałoby biedactwom pomóc. Widać, że mają się ku sobie, ale nic nie robią!
Spojrzałem na niego zaskoczony. W jego oczach czaił się złość.
- A ty, za kim szalejesz?- spytałem niby obojętnie.
Neji spłonął rumieńcem.
- J-ja... n-no, co t-ty.- zaczął się jąkać.
Zachichotałem.
- Cześć, Naruto, Neji…
Podskoczyłem zaskoczony, słysząc czyjś głos nad uchem. Obok nas stała Sakura. Była ubrana w różową krótką sukienkę, rozpinaną z przodu. Na dłoniach miała długie białe rękawiczki zakończone klamrami. Czarne kozaczki do kolan i równie czarne skarpetki do połowy uda. Jej różowe włosy były rozpuszczone i delikatnie okalały twarz. W jasnozielonych oczach zaś widziałem psotne iskierki.
- Hej.- odpowiedziałem.- Wyglądasz rewelacyjnie.
- C-cześć.- te nieśmiałe słowo wypowiedział Neji.
Spojrzałem zdziwiony w jego kierunku. Wzrok miał utkwiony w Sakurze, jak w obrazku.
Ha! Już wiem, za kim szaleje…
W sercu jednak poczułem lekki ból. W Sakurze można było się zakochać, bez najmniejszych przeszkód. Jednak ja musiałem powstrzymać swoje serce, nie chciałem mieszać się między nią a Nejiego. To ostatnie, co bym chciał.
- Naruto, wyglądasz świetnie!- mówiła tymczasem różowo włosa.- Naprawdę znasz się na ciuchach. Jeju jak ja zazdroszczę Ino! Mieszka bardzo blisko ciebie i może w każdej chwili porwać na zakupy.
- Nic nie przeszkadza w tym, żebym i tobie pomagał czasem na zakupach.- odpowiedziałem.
- Kyaa! To super. O! Moja ulubiona piosenka. Neji zatańczysz?
Brunet spiął się nieznacznie, ale posłusznie wstał i ruszył z Sakurą na parkiet.
Słodko…
Ja na chwilę postanowiłem się ulotnić do jadalni. Zaskakująco dużo osób było tu dzisiaj. Większość wirowała w takt muzyki, ale byli i tacy, co siedzieli przy stole i coś popijali. Jedyną znaną mi postacią w jadalni był Chouji, który właśnie rozmawiał z jakimś chłopakiem. W jasnym świetle widziałem ciemne jak smoła włosy i zgrabną figurę ukrytą pod czarnymi biodrówkami i grafitowej koszulce bez rękawów.
Po chwili wahania podszedłem do nich. Chouji, który stał do mnie przodem zauważył mnie.
- Naruto!- zawołał.- I jak się bawisz?
- Bardzo dobrze.- odpowiedziałem grzecznie, stając obok nich.
- Sasu poznaj Uzumakiego Naruto, Naru to jest Uchiha Sasuke.- przedstawił nas sobie.
Spojrzałem na chłopaka i poczułem niesmak. Rzadko mi się zdarza, żebym tak szybko poczuł do kogoś niechęć. To było silniejsze ode mnie. Z trudem uścisnąłem mu dłoń.
- Miło mi.- powiedział to głosem, który wywołał we mnie burze uczuć. Delikatny, melodyjny i taki spokojny.
- Mi również.- odparłem nie swoim głosem.
Podniosłem wzrok i spojrzałem mu w oczy. Szybko zrozumiałem, że popełniłem błąd. Jego czarne jak noc oczy były bez wyrazu. Tak nieludzko martwe i obojętne, że maiłem ochotę uciec jak najdalej. Choć na jego ustach igrał delikatny uśmiech to nie docierał do oczu. Odwróciłem od niego wzrok. Wziąłem butelkę wody nie gazowanej, otworzyłem i pociągnąłem kilka łyków. Czułem jak mi się przygląda. Zwyczajnie bym nie zareagował ale w tej chwili wytrącało mnie to z równowagi.
- A! Tu się schowałeś!
U mojego boku nie wiadomo skąd, wyrosła Ino. Na jej ustach błąkał się delikatny uśmiech.
- O cześć, Sasu.- zwróciła się do bruneta.
- Hej.
- Naru, jest ktoś kogo koniecznie musisz poznać.- trajkotała zadowolona z siebie blondynka.- Mam nadzieje, że przypadniecie sobie do gustu.
Spojrzałem na nią przerażony.
- Chcesz mnie swatać?- spytałem cicho, napiętym głosem.
- Zaraz swatać.- oburzyła się lekko.- To naprawdę miła dziewczyna…
- Ino.- przerwałem jej.- To naprawdę miłe, ale nie potrzebuje dziewczyny… To znaczy… Kurcze, wszystko to za szybko. Za dużo wrażeń.
Dziewczyna spuściła wzrok zmieszana, zaś chłopaki spojrzeli na mnie z kpiną.
- Przepraszam ,Naru.- powiedziała cicho.
- Chol… Ino to nie tak, że nie chce. Wczoraj się tu przeprowadziłem. Mam za dużo wrażeń. Rozumiesz? Nie spodziewałem się Nejiego i Hinaty. Do tego masa ludzi do zapamiętania… Nie ogarniam tego wszystkiego.
Yamanaka uśmiechnęła się przepraszająco.
- Wiesz co?- spytała nagle.
- Hmmm?
- Dziwie się, że cały dzień ze mną wytrzymałeś.
- Sasori mówi, że mam nadludzkie pokłady energii, ale i ona ma swoje granice.
- Nadludzkie? Co ty kosmita?- zakpił Uchiha.
- Oczywiście.- odpowiedziałem i posłałem mu pogardliwy uśmiech.- Ino będę zaszczycony tańcem z tobą.
Blondynka chwyciła mnie za ramię i wyszliśmy, zostawiając chłopaków samych. Właśnie leciała jakaś wolniejsza piosenka. Nie kojarzę tytułu. Zaczęliśmy tańczyć.
- Naru?- usłyszałem cichy głos Ino przy uchu.
- Tak?
- Dlaczego nie lubisz Sasuke?
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Rozszyfrowała mnie.
Dlaczego on mnie tak irytuje? Nie mam ochoty o nim rozmawiać ani widzieć. Zdarzało mi się to wcześniej, ale wtedy potrafiłem zapanować nad sobą. Później okazywało się że to byli fajni ludzie. Wiec, dlaczego tym razem jest inaczej?
- Nie wiem.- odpowiedziałem szczerze.- Nie potrafię zwalczyć niechęci do niego.
- Ale Sasu jest naprawdę fajny.
- Obiecuje poprawę. Postaram się go lepiej poznać.
Ino cmoknęła mnie w policzek po czym zostawiła samego. Postanowiłem być bardziej towarzyski i zapraszałem każdą dziewczynę do tańca. Z jednymi tańczyłem jakieś szalone układy z innymi powoli snułem się po parkiecie. Nic, co można było by zapamiętać. Żadnej ciekawej rozmowy. Za to palące przeczucie, że ktoś bacznie mnie obserwuje. Każdy mój krok, ruch... Okropność.
Koło godziny 3 zrobiłem się senny. Od godziny nie dałem się wyciągnąć na parkiet. Chouji zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Ściągnąłem z siebie ubranie i zasnąłem….
wczoraj 14:42

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz